Afera pod dywan?
Treść
Rząd celowo ukrywa dowody w sprawie afery Sikorskiego, nie ujawniając dokumentacji, która pozwoliłaby na zweryfikowanie, czy były szef polskiej dyplomacji wyłudził pieniądze z sejmowej kasy – uważa PiS.
– Rząd, na którego czele stoi pani premier, unika przedstawienia dowodów w sprawie afery Sikorskiego, uniemożliwiając wyjaśnienie sprawy. Pani premier Ewa Kopacz zaryglowała się w swojej kancelarii. Co więcej – unika kontaktu z mediami. A przecież zasadą każdej demokracji jest kontrola. Sprawa nie jest błaha – dotyczy uczciwości albo jej braku odnośnie do drugiej osoby w państwie, jaką jest marszałek polskiego Sejmu – ocenia szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.
Jego zdaniem, o niechęci polskich władz do wyjaśnienia całej sprawy świadczy brak reakcji na pisma klubu, który we wtorek zwrócił się do ministra spraw wewnętrznych o pokazanie dokumentów przedstawiających, kiedy i gdzie były szef polskiej dyplomacji mógł korzystać z prywatnego auta do celów służbowych.
PiS chce wiedzieć, kiedy Sikorski – jako szef polskiej dyplomacji w latach 2007-2014, zrezygnował z transportu BOR; kiedy wykonywał swoje obowiązki ministerialne, a kiedy poselskie – w swoim okręgu wyborczym lub w innym miejscu. Według Błaszczaka, można to sprawdzić, potrzebne są jedynie: księga rejestrów prowadzona przez oficera operacyjnego BOR, w której powinno być odnotowane, kiedy były szef MSZ zrzekał się ochrony lub nie korzystał z transportu BOR, kalendarze i rejestry aktywności Sikorskiego w MSZ oraz dokumenty z jego biura poselskiego w woj. kujawsko-pomorskim. – Analiza tych wszystkich dokumentów pozwoliłaby zweryfikować, czy minister Sikorski wyłudził z kasy Sejmu te 80 tys. zł, czy też nie – mówił Błaszczak. Kluczowy byłby tu dokument BOR, w nim bowiem odnotowywane są wszystkie przypadki, kiedy to minister Sikorski mógł rezygnować z ochrony Biura, co – zdaniem Błaszczaka – jest raczej wątpliwe.
– Pani minister Piotrowska dotąd nie odpowiedziała na nasze pismo. Ten dokument BOR jest tajny. Powinien więc być odtajniony. Takiego działania oczekujemy od minister Piotrowskiej. Jeżeli będzie chciała, może to zrobić. Co więcej, powinna to zrobić ze względu na ważny interes społeczny. Dlatego jeszcze raz zwracam się do minister Piotrowskiej na piśmie o to, by doprowadziła do tego, by ten dokument był dokumentem jawnym i by został poddany analizie – zauważył Błaszczak.
PiS oczekuje, że sprawą Sikorskiego zajmie się sejmowa Komisja Etyki Poselskiej. Zasiada w niej czterech posłów: dwóch to przedstawiciele koalicji rządzącej, dwóch kolejnych to parlamentarzyści PiS i lewicy. Zdaniem Błaszczaka, poddanie sprawy pod komisję byłoby gwarantem pewnej bezstronności. – Tylko takie badanie krzyżowe może doprowadzić do tego, by te informacje ujrzały światło dzienne – zaznaczył. Polityk PiS odniósł się też do wypowiedzi Sikorskiego dotyczącej wyjazdów wicemarszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego. Nawiązując do publikacji, w których podnoszono sprawę jego rozliczeń za wyjazdy służbowe prywatnym autem, Sikorski mówił, że Kuchciński wydał na przejazdy „w dwa lata tyle, co on w siedem”. – Różnica jest zasadnicza. Otóż wicemarszałek Kuchciński nie miał do dyspozycji limuzyny BOR; wykorzystywał do celów służbowych samochód prywatny, jest aktywnym posłem w swoim okręgu. Stolicą tego okręgu jest Przemyśl, a więc odległość z Warszawa do Przemyśla jest duża – zaznaczył Błaszczak.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik, 12 grudnia 2014
Autor: mj