Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Armia przed zapaścią

Treść

Mimo kilku pozytywnych zmian wprowadzonych do polskiej armii w ciągu ostatnich 20 lat, takich jak cywilna kontrola sprawowana przez szefa MON, w funkcjonowaniu polskiego systemu obronnego nie brakuje także poważnych problemów. Przemysł zbrojeniowy jest w inwestycyjnym dołku, a plany decentralizacji dowództwa armii krytykuje opozycja.

Na środowej konferencji naukowej "Siły Zbrojne III Rzeczypospolitej z perspektywy dwudziestolecia", zorganizowanej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, minister obrony narodowej Bogdan Klich zapewniał, że ubiegły rok był przełomowy w historii polskiej armii, ponieważ przymus służby wojskowej został zastąpiony "dobrowolnością". Z końcem sierpnia br. z armii odejdą ostatni wcieleni do niej z poboru żołnierze. Wymieniając pozytywne skutki zmian w polskiej armii, które nastąpiły po upadku reżimu komunistycznego, wskazał na fakt odpolitycznienia struktur wojskowych i wprowadzenie neutralności politycznej armii.
W planach ministra jest utworzenie Narodowych Sił Rezerwowych, które do końca 2010 r. mają liczyć 10 tys. rezerwistów, czyli osób, które chcą się przeszkolić na kierunkach wojskowych, ale nie zrezygnują z pracy w cywilu i cywilnego trybu życia. Do końca 2012 r. Narodowe Siły Rezerwowe mają liczyć do 20 tys. osób. Będą istniały obok 100-tysięcznej armii polskiej. Minister nie godzi się bowiem na pomysł dalszej redukcji liczebności armii. Według Klicha, nie można schodzić poniżej 100 tys. żołnierzy w służbie czynnej, natomiast pewien margines zmian jest dopuszczalny w przypadku sił rezerwy.
Szef MON zwrócił uwagę, że unowocześnianie armii będzie zależało od utrzymania wydatków na obronność na poziomie 1,95 proc. PKB.
Tymczasem uczestnicy konferencji wskazali na poważny problem obcinania wydatków budżetowych na armię sięgających blisko 20 procent. Fakt ten jest także powodem ostrej krytyki ze strony opozycji, zdaniem której koalicja PO - PSL lekceważy problemy armii i polskiego przemysłu obronnego.
Według Antoniego Macierewicza (PiS), stan polskiej armii jest dramatyczny. - Moim zdaniem, w związku z cięciami już dokonanymi i planowanymi, ten stan będzie się pogarszał. Sejmowa komisja obrony narodowej w ciągu ostatnich miesięcy wielokrotnie zwracała na to uwagę, prosząc o środki zaradcze, które jednak nie są podejmowane - uważa poseł, były wiceminister obrony narodowej. Jego zdaniem, w wielu dziedzinach w armii mamy do czynienia z "zapaścią". - Nastąpiło także zablokowanie rozwoju polskiego przemysłu obronnego, co tylko tę zapaść utrwala - dodaje.
Krytykowane są także plany dotyczące rozformowania jednostek wojskowych i decentralizacji dowództwa. Posłowie PiS już kilka tygodni temu krytykowali pomysł MON dotyczący przeniesienia Dowództwa Wojsk Lądowych z Warszawy do Wrocławia, co może kosztować kilkaset milionów złotych. Jednak jak mówił w środę Klich, pomysł ten i planowane zmiany strukturalne (w tym właśnie przeniesienie dowództwa do obiektów po zlikwidowanym Śląskim Okręgu Wojskowym), po początkowych spodziewanych kosztach przyniosą ostatecznie oszczędności. Tymczasem według opozycji, pieniądze wydane na ten cel mogłyby przyczynić się do skutecznego finansowego wsparcia i tak już bardzo osłabionego polskiego przemysłu zbrojeniowego. Według posłów PiS, branża zbrojeniowa, aby przetrwać, potrzebuje około 1 mld złotych.
W konferencji wzięli udział także szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor i biskup polowy gen. Tadeusz Płoski.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-06-12

Autor: wa