Artykuł pod dyktando Platformy?
Treść
Łódzka prokuratura posiada nagranie rozmowy telefonicznej, z której wynika, że jeden z najważniejszych świadków śledztwa przyznał, iż jest współautorem artykułu "Praca za seks", zamieszczonego w "Gazecie Wyborczej". Mariusz Strzępek, były działacz Samoobrony, w przeszłości także członek PO, ujawnia w rozmowie, że chodzi o to, aby rozbić koalicję i wspólnie z Janem Marią Rokitą i Maciejem Płażyńskim stworzyć nową partię. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania potwierdził, że jeden ze świadków "seksafery", który nie jest pokrzywdzony w sprawie, złożył do prokuratury zapis przeprowadzonej rozmowy. Z nagrania, do którego dotarli reporterzy "Wiadomości" i "Teleexpresu" TVP, wynika, że były radny Samoobrony z Tomaszowa Mazowieckiego, a wcześniej działacz PO Mariusz Strzępek jest współautorem artykułu "Praca za seks". Strzępek chwali się Grzegorzowi Knapikowi - także byłemu radnemu oraz świadkowi w sprawie "seksafery" - że to on był autorem artykułu, który ukazał się w "GW". Kopania poinformował, że nagranie rozmowy jest przedmiotem śledztwa, natomiast komputer Mariusza Strzępka, w którym kilka dni przed publikacją Knapik zauważył ten tekst - został zabezpieczony. Z relacji reporterów TVP wynika, że Knapik w dniu publikacji zadzwonił do Strzępka. Sprowokował go do rozmowy i nagrał jego wypowiedź. Strzępek powiedział wówczas, że ma nadzieję, iż po ujawnieniu "seksafery" koalicja rządowa ulegnie rozpadowi i wtedy z Janem Rokitą i Maciejem Płażyńskim zbudują nową partię. Zdaniem Rokity, to wielkie nieporozumienie albo mitomania. Za absurdalne informacje Strzępka o planach wspólnej partii uważa także Płażyński. Tymczasem to Strzępek jako pierwszy poinformował o molestowaniu pracownic biur Samoobrony przez czołowych działaczy tej partii. Jest jednym z głównych świadków prokuratury. Zaprzecza, by był współautorem artykułu i by miał jakieś plany polityczne. W ubiegłym tygodniu warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zamachu stanu, czego domagał się Andrzej Lepper. Śledczy nie dysponowali jednak wówczas tym nagraniem. AS "Nasz Dziennik" 2007-02-19
Autor: wa