Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będziemy bronić praw rodziny

Treść

Z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem rozmawia Magdalena M. Stawarska Przed chwilą ogłosił Pan decyzję o utworzeniu nowego ugrupowania politycznego. Co przemawia za tym, że będzie to sukces? - Podejmujemy nową pracę. Zawsze jak człowiek zaczyna nową pracę, to czuje, że przed nim stoi wielkie zadanie. Podjąłem decyzję, że wspólnie z kolegami będziemy budować ugrupowanie chrześcijańsko-konserwatywne. Uważamy, że w Polsce potrzebne jest pole do działania, na którym w sposób niewątpliwy można pracować dla cywilizacji życia, dla praw rodziny, dla silnej chrześcijańskiej Polski w Europie. Mam to szczęście, że mogę te prace podjąć ze sprawdzonymi przyjaciółmi. Co będzie wyróżniało Pana partię? - Przede wszystkim będziemy bronić praw rodziny. Uważamy za bardzo ważną sprawę zaangażowanie w debatę europejską. Polska powinna bronić w Europie wartości chrześcijańskich. Będziemy również działać na rzecz osłabienia oligarchii w życiu politycznym. Te postulaty pokrywają się częściowo z programem Ligi Polskich Rodzin... - LPR na pewno jest ważnym partnerem do rozmowy. W naszym przekonaniu w polityce polskiej za dużo jest dzisiaj agresji, ducha walki partyjnej, a za mało ducha solidarności narodowej. Ugrupowania bardzo głośno krzyczą o swoich poglądach, czasami od nich odstraszając - zamiast przedstawiać swoje propozycje innym, szukać nowego poparcia i budować solidarność narodową poprzez budowanie większości. My uważamy, że to jest możliwe. W swojej działalności zawsze starałem się kierować tymi zasadami. Panie Marszałku, podkreśla Pan, że "partia polityczna powinna być nastawiona na współpracę z innymi, a nie na animowanie nieustannych konfliktów". Czy jednak wyjście Pana oraz innych posłów z PiS tego nie przekreśla? - Prawo i Sprawiedliwość było partią o wielkim potencjale, ale jednocześnie stało się partią podporządkowaną dyrektywom wyłącznie partyjno-taktycznym, które w zasadzie zaczęły ograniczać możliwość realizowania w tej partii wartości katolicko-konserwatywnych. Dlatego podjąłem decyzje: najpierw o opuszczeniu partii, a później, po licznych konsultacjach z przyjaciółmi, o założeniu nowego ugrupowania konserwatywno-chrześcijańskiego. W przyszłym tygodniu zbudujemy struktury parlamentarne. Nikogo nie będziemy wyciągać, jesteśmy nastawieni na współpracę ze wszystkimi posłami, którzy chcą realizować chrześcijańskie wartości i zasady. Wskutek rozłamu w PiS zaczęło się mówić o nowych wyborach... - W moim przekonaniu nie należy Polsce i Polakom grozić nowymi wyborami. Rząd ma wyraźną większość parlamentarną. Jestem przekonany, że oddanie dzisiaj władzy opozycji byłoby powrotem do sytuacji kryzysowej w państwie, takiej jaka istniała w latach 90. i na początku 2000 roku. W tej sytuacji nie ma żadnego powodu, żeby te wybory przeprowadzać, a już na pewno nie powinna być powodem do ogłaszania nowych wyborów sytuacja, gdy posłowie chcą podejmować decyzje zgodne ze swoim sumieniem. W tym miejscu apeluję do wszystkich polityków, a szczególnie do premiera, o spokojne myślenie o państwie, szukanie partnerów do współpracy, a nie uciekanie się do wyborów przed pojawieniem się nowej siły politycznej. Nowe wybory to byłby ogromny kryzys dla państwa, myślę, że nikt odpowiedzialny nie będzie szedł w tym kierunku. A czy nowe ugrupowanie zamierza wejść do koalicji? - Jesteśmy gotowi do współpracy z rządem, popieramy wiele jego prac parlamentarnych. Uważamy, że powinniśmy być częścią koalicji, bo jesteśmy częścią większości parlamentarnej. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2007-04-20

Autor: wa