Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bezpodstawne umorzenia

Treść

Prawie jedna trzecia spraw kierowanych przeciwko Henrykowi Stokłosie do Prokuratury Rejonowej w Chodzieży była bezpodstawnie i przedwcześnie umarzana lub kończyła się odmową wszczęcia postępowania - to wyniki kontroli, jakiej przeprowadzenie w chodzieskiej prokuraturze zlecił zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking po marcowej publikacji "Naszego Dziennika". W 6 z 19 takich spraw wykryto poważne uchybienia, a w dwóch przypadkach nakazano natychmiastowe ponowne wszczęcie postępowania. Wszystko wskazuje jednak na to, że chodziescy prokuratorzy, którzy już dawno utracili zaufanie lokalnej społeczności, nie poniosą żadnej odpowiedzialności za swoje błędy. - Zbadano 27 spraw, w tym 16 zakończonych postanowieniem o umorzeniu postępowania i 11 zakończonych postanowieniem o odmowie wszczęcia postępowania. Wśród tych spraw było 19 zainicjowanych zawiadomieniami dotyczącymi działalności Henryka Stokłosy lub jego współpracowników oraz 8 zawiadomień skierowanych przez Henryka Stokłosę lub jego pełnomocników - poinformowała nas Edyta Żyła z Biura Prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości. W marcu na łamach "Naszego Dziennika" jako pierwsi ujawniliśmy fakt zaskakującej życzliwości chodzieskiej prokuratury rejonowej wobec byłego senatora i lokalnego przedsiębiorcy, obecnie poszukiwanego listem gończym Henryka Stokłosy. Przedstawiliśmy wówczas szeroki opis kilku poważnie wyglądających spraw, którymi lokalna społeczność usiłowała zainteresować wymiar sprawiedliwości w Chodzieży. Jednak w każdym niemal przypadku, gdy sprawa dotyczyła Stokłosy, tamtejsi śledczy odmawiali wszczęcia postępowania lub też czym prędzej, wbrew zebranym dowodom - umarzali je. Mieszkańcy Piły, Kaczor, Śmiłowa uważają, że chodziescy prokuratorzy wykazywali się nadzwyczajną wręcz życzliwością wobec wpływowego "Pana na Śmiłowie". Po naszej publikacji prokurator Jerzy Engelking, zastępca prokuratora generalnego, wydał postanowienie o przeprowadzeniu kontroli w chodzieskiej prokuraturze rejonowej. Lustracją wszystkich postępowań prowadzonych w Chodzieży, a związanych ze Stokłosą zajęła się Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu. Wyniki są szokujące i potwierdzają nasze informacje. Prawie jedna trzecia spraw zgłoszonych w Prokuraturze Rejonowej w Chodzieży była umarzana lub kończyła się odmową wszczęcia postępowania bezpodstawnie i bez wykonania wszystkich wymaganych przepisami czynności. - Spośród 19 spraw dotyczących Henryka Stokłosy lub jego współpracowników w 6 dopatrzono się uchybień polegających głównie na tym, że postanowienia o umorzeniu nie były trafne lub były co najmniej przedwczesne - stwierdziła Edyta Żyła. 2 kwietnia 2006 roku pracownicy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Pile chcieli przeprowadzić kontrolę na polach należących do przedsiębiorstwa Farmutil w Śmiłowie, będącego własnością Stokłosy. Sprawa miała związek z sygnałami o znalezieniu w okolicy olbrzymich obszarów, na których nielegalnie zakopano padłe zwierzęta. Ochrona i pracownicy Stokłosy odmówili jednak wpuszczenia kontrolerów na teren zakładu. Powiadomiona o zajściu Prokuratura Rejonowa w Chodzieży umorzyła postępowanie w tej sprawie. W uzasadnieniu decyzji kuriozalnie poinformowała, że Stokłosa miał prawo tak postąpić, ponieważ nie został powiadomiony o terminie i czasie kontroli (sic!). Kontrolerzy z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu decyzję swoich chodzieskich kolegów uznali za bezpodstawną. - Nie było trafne umorzenie postępowania w sprawie udaremnienia inspektorom WIOŚ przeprowadzenia kontroli w zakresie ochrony środowiska, gdyż uprawnienia inspektorów do nieskrępowanego wstępu na teren działki mają oparcie w przepisach rangi ustawowej. Dlatego też postępowanie w tej sprawie będzie kontynuowane - poinformowano nas w Ministerstwie Sprawiedliwości. Wcześniej, w dniach 8-10 sierpnia 2005 roku, kontrolerzy WIOŚ nie otrzymali prawa wstępu na teren przedsiębiorstw należących do Stokłosy. Urzędnicy usłyszeli groźby karalne. Mimo to chodzieska prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w tej sprawie. Decyzję o umorzeniu uchylił dopiero Sąd Rejonowy w Chodzieży. Dziś kontrolerzy mówią stanowczo - decyzje o umorzeniu postępowania w tej sprawie były błędne. Stokłosa bierze jeńców Równie skandalicznie wygląda sprawa umorzenia przez chodzieską prokuraturę postępowania w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności przez pracowników Stokłosy grupy mieszkańców okolicznych miejscowości, zatrudnionych u byłego senatora i podejrzewanych przez niego o kradzieże. W nocy z 22 na 23 września 1998 roku grupa ochroniarzy zamknęła w pomieszczeniu gospodarczym kilkoro pracowników. Zatrzymani byli bici i straszeni, grożono im pozbawieniem życia w przypadku nieprzyznania się do kradzieży. Zawiadomiona o porwaniu i bezprawnym przetrzymywaniu Prokuratura Rejonowa w Chodzieży… umorzyła postępowanie (sic!). Niemal natychmiast interweniowała w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, nakazując wszczęcie postępowania. Jednak chodziescy śledczy zlekceważyli decyzję przełożonych i ponownie postępowanie umorzyli. Interweniował Sąd Rejonowy w Chodzieży, który podobnie jak poznańska "okręgówka" nakazał wszczęcie postępowania. Jak można się było spodziewać - chodziescy prokuratorzy ponownie umorzyli postępowanie. Również i w tym przypadku decyzją prokuratora Jerzego Engelkinga będzie ono wszczęte ponownie. - Stokłosa był traktowany jak udzielny pan na tych ziemiach, chroniony przez instytucje państwowe i wymiar sprawiedliwości - wyznają z goryczą mieszkańcy Śmiłowa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Wyciekają ścieki, wyciekają dane... Równie bezzasadne zdaniem prokuratorów z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu było umorzenie przez chodzieskich śledczych postępowania "w sprawie spowodowania na terenie Zelgniewa zniszczeń w znacznych rozmiarach w świecie roślinnym i zwierzęcym poprzez niezgodne z warunkami zezwolenia deszczowania gruntów rolnych ściekami pochodzącymi z Zetpezet sp. z o.o. w Pile i ZPR Farmutil HS". Bez wykonania podstawowych czynności sprawdzających Prokuratura Rejonowa w Chodzieży umorzyła również postępowanie w sprawie bezprawnego udostępnienia Henrykowi Stokłosie w 2004 roku w Śmiłowie danych osobowych wpisanych na listy uczestników lokalnego referendum w sprawie uchylenia uchwały Rady Gminy Kaczory. Prokurator Engelking w tym przypadku również nakazał wykonanie czynności uzupełniających. Błędy są, odpowiedzialności nie ma? Wyniki kontroli w Prokuraturze Rejonowej w Chodzieży są szokujące. Potwierdzają, że tamtejszy wymiar sprawiedliwości, "chroniąc" Stokłosę, utracił zaufanie społeczne. Jedna trzecia bezprawnie umorzonych postępowań przeciwko wpływowemu przedsiębiorcy, dziś podejrzewanemu o korumpowanie urzędników państwowych, może budzić uzasadnione podejrzenia, czy błędne decyzje prokuratorów rzeczywiście były spowodowane wyłącznie zwykłym, przypadkowym błędem i nieudolnością. Mimo tego prokuratorzy nie poniosą żadnych sankcji. Prokuratura Krajowa nie zgadza się też z twierdzeniem, że postępowania dotyczące Stokłosy i podległych mu pracowników były prowadzone tendencyjnie. I jako dowód przytacza fakt, iż sprawy kierowane przez Stokłosę do tamtejszej prokuratury również kończyły się umorzeniami lub odmową wszczęcia postępowania. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-05-15

Autor: wa

Tagi: stokłosa