Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - Kubica wypadł poza podium

Treść

Robert Kubica nie stanie na podium mistrzostw świata Formuły 1. Wczoraj na przedmieściach Sčo Paulo w kończącym sezon Grand Prix Brazylii Polak z teamu BMW-Sauber uplasował się na dalekiej, 11. pozycji i stracił trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej na rzecz Fina Kimiego Raikkonena z Ferrari. Na torze Interlagos najszybszy był reprezentant gospodarzy Felipe Massa (Ferrari), mistrzowski tytuł przypadł jednak Brytyjczykowi Lewisowi Hamiltonowi (McLaren-Mercedes). Losy rywalizacji rozstrzygnęły się na końcowych metrach. Przed wczorajszym wyścigiem Kubica miał sześć punktów przewagi nad Raikkonenem. Sporo. Mimo to zachowywał ostrożność, wiedząc, że w F1 niczego nie można być pewnym. Niestety, wszystko to potwierdziło się w ostatniej eliminacji. Już sobotnie kwalifikacje pokazały, że Polak będzie miał ogromne problemy z obroną podium. Nie zdołał awansować w ogóle do trzeciej, decydującej ich fazy, plasując się na słabym, 13. miejscu. - Po raz kolejny miałem wielkie kłopoty z ogólną przyczepnością bolidu - mówił. Raikkonen uzyskał trzeci wynik, Massa pierwszy, czwarty był Hamilton. Jakby tego było mało, krakowianin do wczorajszego wyścigu nie wyruszył ze startu wspólnego, tylko z alei serwisowej. Wszystko to z góry skazywało go na klęskę w walce o odrabianie strat i punktowaną pozycję. Robert musiał liczyć na szczęście, wyjątkowy niefart Raikkonena lub kaprysy pogody, które mogły jeszcze wywrócić do góry nogami losy rywalizacji. I owszem, deszcz spadł, ale w samej końcówce, gdy Kubica już nie był w stanie nic zrobić. Fin cały czas jechał dobrze, pewnie, nie naciskał Massy, ale też spokojnie utrzymywał swoją lokatę. Ostatecznie zajął trzecie miejsce (drugą, dodajmy, Hiszpan Fernando Alonso z Renault), zrezygnowany Kubica był jedenasty, a co za tym idzie - Raikkonen zrównał się z Polakiem punktami w klasyfikacji generalnej i wyprzedził go, mając na koncie większą liczbę zwycięstw. Walka o tytuł przerosła natomiast najśmielsze scenariusze. Fenomenalnie dysponowany Massa prowadził od startu do mety, nie dając swoim rywalom żadnych szans. Pojechał rewelacyjnie, zrobił, co w jego mocy, ale by zostać mistrzem świata, musiał liczyć na błąd Hamiltona. Brytyjczyk długo podróżował tyleż szybko, ile asekuracyjnie. Zachowywał jednak swoje czwarte-piąte miejsce gwarantujące mu sukces, gdy na dwa okrążenia przed metą spadł na szóste. W zespole Ferrari wybuchła ogromna radość i jeszcze na dwa (!) zakręty przed metą to Massa miał tytuł w garści. W tym jednak momencie Hamilton wyprzedził Niemca Timo Glocka z Toyoty (jedynego kierowcę z czołówki, który w końcówce nie wymienił opon na przejściowe) i w ten sposób został mistrzem świata - najmłodszym w historii. W klasyfikacji generalnej Massę wyprzedził o jeden jedyny punkcik. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-11-03

Autor: wa