Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Genetyczna modyfikacja ministra

Treść

Komentarz

Minister rolnictwa Marek Sawicki obiecał podczas dożynek na Jasnej Górze, że będzie walczył o zmianę unijnego prawa, aby wprowadzony został powszechny zakaz uprawiania i stosowania organizmów genetycznie modyfikowanych (GMO) do produkcji pasz i żywności. Postulat "Europy wolnej od GMO" ma zostać przez niego zgłoszony jeszcze w tym tygodniu.


Dlaczego tak odważnej deklaracji Marek Sawicki nie zgłosił przez prawie cztery lata swego urzędowania? Dotychczasowe stanowisko ministra i jego decyzje wskazywały raczej na to, że nie widzi problemu GMO. W 2008 roku minister przygotował i przeforsował w parlamencie ustawę przedłużającą o kilka lat prawo do stosowania GMO do produkcji pasz i karmienia nimi zwierząt, bronił też ostatniej ustawy o nasiennictwie, którą z powodów formalnych zawetował prezydent Bronisław Komorowski (choć trudno jest prezydenta uznać za przeciwnika GMO, bo nie z tego wynikał jego sprzeciw). Jeśli zaś sięgniemy do archiwalnych wypowiedzi ministra, to trudno też znaleźć w nich elementy świadczące o tym, aby szef resortu rolnictwa chciał walczyć z GMO. Zresztą nie tylko on, ale i wielu innych polityków PSL nie stawiało tamy roślinom genetycznie modyfikowanym, zasłaniając się zazwyczaj prawem unijnym, które Polska musi także wdrożyć - choć siedem państw, w tym główni unijni gracze: Francja i Niemcy, takie zakazy u siebie wprowadzili. Ani posłowie PSL, ani eurodeputowani jakoś nie byli znani jako przeciwnicy GMO. A niektórzy z nich wyrażali wręcz przekonanie, że koalicja rządowa odrzuci weto prezydenta, choć po kilku dniach ich radykalizm znacznie osłabł.
Do ministra Sawickiego możemy mieć pretensje i o to, że nie zadbał nawet o kontrolę tych upraw GMO, które już w Polsce są. Co ciekawe, oficjalnie w naszym kraju podobno nie wysiewa się genetycznie modyfikowanej kukurydzy, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że może ich być już kilka tysięcy hektarów. Prawda to czy nie? Powinny to wiedzieć instytucje podległe resortowi rolnictwa.
Dlaczego więc teraz minister Sawicki zmienił zdanie i chce podjąć inicjatywę uwolnienia już nie tylko Polski, ale i całej Unii Europejskiej od GMO? Chciałbym wierzyć w szczerość intencji ministra, i oby tak było. Ale odnoszę nieodparte wrażenie, że to raczej kampania wyborcza i troska o głosy elektoratu zmieniły jego poglądy, wszak i wśród wyborców PSL, tak jak w całym społeczeństwie, przeważają przeciwnicy GMO.

Krzysztof Losz

Nasz Dziennik 2011-09-06

Autor: au