Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Geriatria w dołku

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Rząd ma ambitny program opieki nad starszymi ludźmi, głównie w sferze zdrowotnej. Ale chciałby go przeprowadzić bez obciążania wydatkami budżetu państwa.

Eksperci twierdzą, że tak nie da się tego zrealizować. Założenia Długofalowej Polityki Senioralnej w Polsce na lata 2014-2020 rząd przyjął w grudniu ub. roku. Celem polityki senioralnej w Polsce będzie, według dokumentu, „wspieranie i zapewnienie możliwości aktywnego starzenia się w zdrowiu oraz możliwości prowadzenia w dalszym ciągu samodzielnego, niezależnego i satysfakcjonującego życia, nawet przy pewnych ograniczeniach funkcjonalnych”. Plany rządu są więc ambitne, ale okazuje się, że dokument nie był poddany konsultacjom społecznym, nie dyskutowano o nim z ekspertami. Istotną częścią polityki senioralnej jest choćby zapewnienie starszym osobom odpowiedniej opieki medycznej –zwłaszcza w sytuacji, gdy stale będzie rosnąć liczba osób po 65. roku życia, których już teraz jest 6mln, a w 2030 roku będzie ich ponad 9 milionów. Tymczasem minister zdrowia Bartosz Arłukowicz nie pokusił się o to, aby o polityce senioralnej rozmawiać ze środowiskami lekarskimi i pielęgniarskimi. Dlatego Naczelna Izba Lekarska zaapelowała do rządu o przygotowanie wspólnie ze środowiskiem medycznym zmian systemowych w opiece senioralnej. Ponieważ to, co ministrowie przygotowali, budzi wiele zastrzeżeń.

Nic nie wydamy

Chodzi zwłaszcza o kwestie finansowe, bo rząd zakłada, że polityka senioralna nie będzie państwa nic dodatkowo kosztować. – Szczególny nasz sprzeciw budzi stwierdzenie, że „przyjęcie przez rząd tego dokumentu nie spowoduje dodatkowych kosztów dla sektora publicznego, a jego finansowanie będzie realizowane przez odpowiednią alokację środków finansowych będących w dyspozycji jednostek sektora finansów publicznych, przeorganizowanie dostępnych zasobów ludzkich oraz zadań stosownie do wyzwań związanych z postępującym procesem starzenia się populacji”. To oczywiste, że zmiany muszą kosztować, bez określonych źródeł finansowania program nie będzie z sukcesem realizowany – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Katarzyna Strzałkowska, rzecznik prasowy NIL.

Pod koniec sierpnia minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedział powołanie Narodowego Instytutu Geriatrii, który pełnić będzie funkcję centrum opieki medycznej nad osobami starszymi. Będzie to także miejsce szkoleń przyszłych lekarzy geriatrów oraz tych lekarzy, który już teraz zajmują się osobami starszymi. Pomysł wydaje się trafiony, choć medycy zastrzegają, że samo powołanie instytutu, zwiększenie liczby specjalistów czy oddziałów geriatrycznych nie rozwiązuje problemów opieki medycznej nad seniorami.

To pierwszy krok, bo rzeczywiście geriatrów mamy bardzo mało. –W Centralnym Rejestrze Lekarzy mamy zarejestrowanych 321 lekarzy geriatrów wykonujących zawód. To zdecydowanie za mało – podaje Strzałkowska. Jak poinformował nas rzecznik ministra zdrowia Krzysztof Bąk, w postępowaniu kwalifikacyjnym na specjalizacje lekarskie i lekarsko-dentystyczne przeprowadzanym w październiku br. minister Arłukowicz przyznał 2,5 tys. miejsc rezydenckich, w tym 83 miejsca w dziedzinie geriatrii, co nie było możliwe od 2011 roku. – Jest to jeden z elementów budowania kompleksowego systemu opieki medycznej nad osobami starszymi, obok m.in. realizowanego programu szkoleń dla lekarzy innych specjalności oraz pielęgniarek w dziedzinie geriatrii, systematycznego wprowadzania coraz większej liczby leków na listę refundacyjną oraz perspektywy utworzenia Narodowego Instytutu Geriatrii – podkreślił Bąk. Rzecznik poinformował również, że resort będzie się starał o pozyskanie środków finansowych na wdrożenie projektów dotyczących tworzenia odpowiednich warunków do jak najdłuższego utrzymania dobrego stanu zdrowia osób starszych, które mogłyby być realizowane w formie programów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej, w ramach pespektywy finansowej na lata 2014-2020. Tylko że rząd nawet jeszcze nie wie, jakie projekty i za ile pieniędzy będzie można zrealizować.

Rzeczywistość wirtualna

W ocenie posła Tomasza Latosa (PiS), przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia, w Polsce polityki senioralnej jako takiej nie ma. –Wszystko, co opowiada minister zdrowia, jest jakąś wirtualną rzeczywistością. Najwyższa pora, aby politykę senioralną realizować i wdrażać, ale nie da się tego zrobić bez pieniędzy. Wystarczy zobaczyć, co dzieje się na szpitalnych korytarzach i w przychodniach. Mamy dobrze przygotowanych lekarzy, ale jest ich zbyt mało. Potrzebne są fundusze chociażby na tak podstawowe kwestie jak kształcenie kadr i wyposażanie szpitali i przychodni – podkreśla Latos.

Najwyższy odsetek osób po 50. roku życia w Polsce cierpi na nadciśnienie tętnicze, zapalenie stawów oraz doświadczyło zawału serca (około 1/5 kobiet i mężczyzn). Z danych zawartych w „Założeniach Długofalowej Polityki Senioralnej w Polsce na lata 2014-2020” wynika, że aż 63 proc. osób starszych uskarża się na trzy lub więcej dolegliwości, głównie ze strony narządu ruchu, krążenia, zaburzeń równowagi, nietrzymanie moczu, zaburzenia pamięci. Choroby, otępienie, pogorszenie funkcji narządów zmysłów, upośledzenie zdolności poznawczej i osłabienie siły mięśniowej prowadzi do uznania osoby w wieku 65 plus jako wymagającej odmiennego podejścia. Przekłada się to na konieczność innej organizacji opieki nad osobami starszymi niż nad młodszymi.

Poprawa sytuacji zdrowotnej seniorów wymaga nie tylko mądrych decyzji, ale nakładu niemałych pieniędzy. Z uwagi na istotny niedostatek liczby specjalistów geriatrii oraz geriatrycznych łóżek szpitalnych (jest ich ok. 600) konieczne jest zwiększenie kompetencji lekarzy innych specjalności, a przede wszystkim specjalistów chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej. Wprowadzona w 2011r. przez NFZ procedura – Całościowa Ocena Geriatryczna – dotyczy obecnie tylko lecznictwa zamkniętego. W Polsce są jedynie 34 oddziały geriatryczne i wynik ten sytuuje nas bardzo niekorzystnie na tle innych państw Unii Europejskiej.

Jak wykazały badania ankietowe Głównego Urzędu Statystycznego, tylko co ósmy mieszkaniec naszego kraju w wieku powyżej 65 lat ocenia swój stan zdrowia jako co najmniej dobry, 45 proc. zadeklarowało, że jest „taki sobie” – ani dobry, ani zły, a pozostałe 42 proc. określiło go jako zły lub bardzo zły. Wśród 32 krajów sklasyfikowanych pod względem samooceny stanu zdrowia wśród starszych osób Polska zajmuje czwarte miejsce od końca. Gorzej swój stan zdrowia ocenili jedynie starsi mieszkańcy Węgier, Łotwy i Litwy. Najlepiej o swoim zdrowiu wypowiadają się seniorzy z Norwegii, Szwecji i Szwajcarii. GUS wskazuje, że relatywnie zły stan zdrowia osób starszych widać, jeżeli rozpatrzymy np. częstotliwość długotrwałych problemów zdrowotnych czy chorób przewlekłych, które zadeklarowała ponad połowa osób starszych. Mniejszą sprawność narządów, słabszą mobilność lub ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu wskazało prawie 60 proc. osób w wieku powyżej 65 lat, a wśród osób w bardzo zaawansowanym wieku – aż 80 procent.

Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 9 grudnia 2014

Autor: mj