Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gorący maj dla stoczniowców

Treść

W Stoczni Szczecińskiej Nowa przygotowana została kolejna, siódma już lista pracowników, którzy opuszczą szeregi stoczniowców. - Do zwolnienia jest grupa 300 osób, którzy do końca miesiąca otrzymają wypowiedzenia - mówi nam Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" w Stoczni Szczecińskiej Nowa. Według Fidury, ze SSN zwolniono dotychczas 1,5 tys. pracowników. Szeregi pracowników Stoczni Gdynia opuściło około 500 osób.

Tymczasem do końca maja zostaną zwolnione kolejne grupy stoczniowców, jednak nie wiadomo dokładnie, w jakiej ilości, ponieważ część załogi musi pozostać na swoich stanowiskach, aby majątek stoczniowy nie utracił swojej zdolności produkcyjnej. - Część ludzi musi pozostać w stoczni, ponieważ może się znaleźć inwestor, który jednak będzie chciał kontynuować produkcję statków i będzie potrzebował doświadczonych pracowników - podkreśla Krzysztof Fidura.
Koniec maja to termin wyłonienia nabywców podzielonego majątku obu zakładów. - Będzie to gorący okres, bo jeśli do końca kwietnia nie pokaże się jakiś inwestor, to znaczy taki, który wpłaci wadium i będzie chciał przystąpić do przetargu o majątek stoczniowy, to będzie duży problem - mówi Fidura. Podmioty zainteresowane nabyciem stoczni, które nie wpłacą wadium do końca kwietnia, nie będą brały udziału w przetargu. Jak podkreśla Roma Sarzyńska, rzecznik prasowy Agencji Rozwoju Przemysłu, zgłaszają się firmy zainteresowane nabyciem majątku, lecz dopiero po upływie terminu wniesienia wadium w wysokości 10 procent nabywanego majątku będzie znana ich lista. - Inwestorzy chodzą i oglądają. Mam informację, że są zainteresowani zakupem majątku, ale na ile jest to realne zainteresowanie, będziemy wiedzieli w końcu kwietnia - relacjonuje z kolei Fidura.
Tracący pracę stoczniowcy mieli obiecane szkolenia przygotowujące do nowych zawodów, jednak tempo ich organizowania jest bardzo wolne, a dotychczas wzięło w nich udział zaledwie kilkanaście procent pracowników. To bulwersuje stoczniowców. - Te szkolenia jednak bardzo powoli idą. Nie są organizowane w tempie, zgodnie z którym odchodzą stoczniowcy. Zaczęły się dopiero w ubiegłym tygodniu, a szkolonych jest około 60 osób. To niewiele - podkreśla szef "Solidarności" w SSN. Dodaje, że w tej chwili odbywają się kursy na spawaczy, operatorów wózków widłowych, ale zdarzają się także indywidualne szkolenia, np. w zakresie inżynierii finansowej. - Jesteśmy po rozmowie z DGA i po słabych początkach jest postęp w tym sensie, że zwiększono liczbę doradców zawodowych. Rozpoczęły się pierwsze szkolenia tematyczne w zakresie podniesienia kwalifikacji dla zawodów typu spawacz czy monter lub zdobywanie dodatkowych uprawnień jak obsługa spychaczy czy koparek - dodaje Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdynia. Według niego, stoczniowcy z Wybrzeża mają nadzieję na pracę przy budowie stadionu i autostrad, a w przyszłości może także elektrowni. Dodaje, że z liczby około 500 zwolnionych z gdyńskiego zakładu pracowników w szkoleniach obecnie bierze udział około jednej trzeciej.
Dodatkowa trudność na drodze realizacji kursów pojawiła się wraz z aferą byłego senatora PO Tomasza Misiaka, którego wrocławska spółka Work Service przejęła rządowy kontrakt na szkolenia stoczniowców w trybie bezprzetargowym wraz z poznańską spółką DGA. Po ujawnieniu faktu, że Misiak jest udziałowcem Work Service, rządowa ARP wypowiedziała umowę z tą spółką, a szkoleniami zajmuje się obecnie tylko DGA. - Program zbyt późno ruszył, bo dopiero w marcu, a zwolnienia były już w styczniu. Po drugie, Misiak wstrzymał program jeszcze o dodatkowe dwa, trzy tygodnie, bo wszyscy czekali na informację, czy jego firma weźmie w tym udział czy nie - zaznaczają stoczniowcy. Dzisiaj pracownicy stoczni z obu firm spotykają się ponownie z przedstawicielami DGA, aby omówić program dalszych szkoleń.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-04-21
Fot. Stocznia Szczecińska Nowa

Autor: wa

Tagi: stocznia szczecinska