Grad(obicie) w państwowej spółce
Treść
Prezesem państwowej spółki branży paliwowej Naftor SA jest od piątku Andrzej Madera, którego nazwisko jako współpracownika o pseudonimie "Charon" widnieje w raporcie o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Madera, który swoje urzędowanie rozpoczął od zwolnień, ma na swoim koncie fatalnie przygotowaną i zablokowaną przez Wojciecha Jasińskiego próbę prywatyzacji Zakładów Azotowych w Kędzierzynie i Tarnowie. Raport Najwyższej Izby Kontroli i ustalenia Ministerstwa Skarbu Państwa, do których dotarliśmy, nie zostawiają na owych planach prywatyzacyjnych suchej nitki. W państwowych przedsiębiorstwach miała liczyć się kompetencja, umiejętności merytoryczne, zdolności organizacyjne - tak przynajmniej zapewniali politycy Platformy Obywatelskiej. W kampanii wyborczej deklarowano również "odpolitycznienie" państwowych spółek, skończenie z nagannymi praktykami powoływania ludzi z zaplecza partyjnego. 16 maja br. odwołano stary zarząd państwowej spółki Naftor, odpowiedzialnej za bezpieczeństwo przedsiębiorstw paliwowych, mimo pozytywnej opinii zgromadzenia wspólników. Miał wygrać, to wygrał? Zaledwie dwa tygodnie po objęciu przez Maderę funkcji prokurenta oficjalnie powierzono mu... funkcję prezesa zarządu spółki Naftor. "Naftor Sp z o.o. informuje, że Rada Nadzorcza Spółki powołała z dniem 29 maja 2008 roku pana Andrzeja Maderę na stanowisko Prezesa Zarządu Naftor Sp. z o.o." - czytamy w lakonicznym komunikacie. Kim jest Madera? Jak zaznaczono w odtajnionym przed rokiem raporcie z likwidacji WSI, w zasobach archiwalnych służb wojskowych odnaleziono teczkę personalną dotyczącą współpracy w latach 1994-2000 z Zarządem Wywiadu WSI Andrzeja Madery ps. "Charon", dziennikarza gazety "Nowiny" w Rzeszowie oraz tygodnika "Ład" w Warszawie. Według raportu, Andrzej Madera został pozyskany do współpracy z Zarządem Wywiadu WSI w 1994 r. w Rzeszowie przez kpt. Leszka Piotra. "Charon" otrzymywał głównie zadania z zakresu typowania osób do współpracy z WSI. Po ujawnieniu raportu Madera przyznał się do współpracy z wywiadem: "Tak, pracowałem dla polskiego wywiadu w latach 1994-1999, a potem do 2001 r. byłem pracownikiem sekretariatu ministra - koordynatora ds. służb specjalnych Janusza Pałubickiego. (...) Pracowałem dla wywiadu poza granicami kraju" - przyznał Madera. Stwierdził jednak, że w raporcie sfingowano opis jego działalności, a on sam - jak mówił - nigdy nie był dziennikarzem i na nikogo nie donosił ani nikogo nie werbował (zaznaczając, że chodzi o środowisko dziennikarskie). Madera zastąpił na stanowisku Piotra Woyciechowskiego, członka komisji, która WSI weryfikowała. Zwalnia błyskawicznie Powołanie Madery na stanowisko prezesa zarządu Naftor SA przypomina w niemal wszystkich szczegółach zmiany, jakie w pierwszych miesiącach tego roku przeprowadzono w innych państwowych spółkach branży paliwowej. Od stycznia do kwietnia br. za sprawą Jerzego Machejka, głównego doradcy premiera Leszka Millera, później dyrektora operacyjnego w Operatorze Logistycznym Paliw Płynnych i prokurenta w Naftoserwisie, w ciągu kilku dni z pracy zwolniono szereg osób, które - jak uznały nowe władze państwowej spółki - mogły być związane z PiS lub mieć prawicowe poglądy. Wszystko wskazuje na to, że w Naftorze Madera ma odegrać taką rolę, jak Machejek w firmie-matce. - Przeprowadzając mające charakter partyjny czystki w firmie, Madera korzysta nawet z tych samych argumentów, z których korzystał wcześniej Machejek. Argumentuje, że chodzi o "redukcję stanowisk". Stara praktyka. Później te stanowiska odtwarza się pod nieco zmienioną nazwą i ludźmi z klucza politycznego - mówi nasz informator związany z Naftorem. Zwolnienia rozpoczęły się zaledwie kilkanaście godzin od powołania Madery na stanowisko prezesa. Pracę stracił dyrektor działu marketingu, aplikantka radcowska oraz dwóch informatyków. - Zwolnieni z OLPP i Naftoserwisu złożyli już zbiorowe pozwy, najprawdopodobniej wyrzuceni z Naftor również do nich dołączą - mówi jeden z naszych informatorów. NIK potwierdza zastrzeżenia Na drodze do prezesury Maderze nie przeszkodziły potwierdzone raportem NIK kontrowersje związane z jego wcześniejszą działalnością w państwowym przedsiębiorstwie. Andrzej Madera od 20 grudnia 2005 r. pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej Nafty Polskiej, później, od 2 marca do 6 kwietnia 2006 r., był p.o. prezesem Nafty Polskiej. Madera w ostatnim okresie swojego urzędowania usiłował sprzedać Zakłady Azotowe w Kędzierzynie i Tarnowie niemieckiej spółce Petro Carbo Chem. To porozumienie w ostatniej chwili zablokował, uznając za szkodliwe, minister Wojciech Jasiński. Niedoszłą prywatyzację ZA w Kędzierzynie i Tarnowie druzgoczącej krytyce poddali też eksperci. W przesłanym do naszej redakcji piśmie Madera neguje istnienie krytycznych opinii ekspertów. W odniesieniu do Zakładów Azotowych Kędzierzyn SA i Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach SA w Komunikacie z 27 października 2006 r. Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało, iż nie skieruje wniosku na Radę Ministrów o wyrażenie zgody na prywatyzację ZAK i ZAT z powodu zbyt niskiej ceny sprzedaży (dotyczy obydwu spółek) oraz (w przypadku ZAK) zastrzeżeń NIK. Wątpliwości NIK dotyczyły m.in. faktu, że niemiecka spółka może nie mieć możliwości wywiązania się z umowy prywatyzacyjnej. Jak informował portal Money.pl, Petro Carbo Chem miał zapłacić za 80 proc. akcji Kędzierzyna nieco ponad 100 mln zł i zainwestować około 360 mln zł, a za 80 proc. Tarnowa - zapłacić 365,8 mln złotych. Tymczasem wysokość kapitału własnego PCC wynosiła wówczas około 220 mln złotych. Rentowność netto PCC wynosiła wówczas około 1,9 proc., czyli dużo poniżej średniej branżowej. Konkurent PCC - firma Anwil, miał kapitał własny sześciokrotnie wyższy niż niemieckie przedsiębiorstwo, ponadto posiadała gwarancje PKN Orlen. Jej oferty nie wzięto jednak pod uwagę. Według NIK, błędem było prowadzenie rozmów wyłącznie z niemiecką spółką, a w trakcie negocjacji z większą liczbą inwestorów można byłoby otrzymać lepszą cenę. "MSP jest zdania, że ZAT i ZAK powinny zostać sprywatyzowane, niemniej sprzedaż za powyższą cenę stanowiłaby działanie na szkodę interesów majątkowych Skarbu Państwa" - czytamy w komunikacie MSP. "Przyjmując do obliczeń wynik za 2005 rok, ZAK zostałby sprzedany za ok. dwuletni zysk, a ZAT za zysk z pięciu lat. (...) W przypadku szacowanych wyników za 2006, wskaźnik cena/zysk dla ZAK wypada jeszcze korzystniej dla nabywcy, czyli gorzej dla Skarbu i wynosi 1,6. Oznacza to, że nabywca po półtora roku uzyskałby zwrot z inwestycji. Cena ta zdecydowanie odbiega od godziwej wartości tych firm" - tak oceniało wówczas przygotowaną przez Maderę prywatyzację Zakładów Azotowych Ministerstwo Skarbu Państwa. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-06-02
Autor: wa