Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Kosmiczne" prawo wyborcze

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Uchwalony 5 stycznia 2011r. kodeks wyborczy miał w sposób jasny i czytelny ustalić reguły głosowania, tymczasem już po kilku miesiącach tę „wyborczą konstytucję” trzeba było nowelizować. Czegoś tam nie dopisano, coś trzeba było przerobić. Potem prawo wyborcze nowelizowano jeszcze kilkakrotnie. Odnoszę wrażenie, że posłowie Platformy Obywatelskiej z upodobaniem majstrują przy tej ustawie.

Nie wiem, czy to sprawa niekorzystnych sondaży wywołuje w Platformie nagłą potrzebę legislacyjnych zmian, czy też ten kolejny bubel jest wynikiem politycznych sporów. Przypominam sobie, że natychmiast po uchwaleniu przez Sejm kodeksu wyborczego treść wielu zapisów budziła wątpliwości konstytucyjne. I Trybunał Konstytucyjny te wątpliwości podzielił – orzeczenie z 20 lipca 2011 roku.

Mnożenie paragrafów

I oto mamy „sejmowy pasztet”. 1 sierpnia br. prezydent Komorowski podpisał kolejną nowelizację kodeksu wyborczego. Wprowadzono kilkadziesiąt następnych zmian i uzupełnień. Zastanawiam się, czy nie można wreszcie usiąść i przygotować projektu ustawy tak, by odpowiadał zasadzie przyzwoitej legislacji, by proces głosowania, a w szczególności jego organizacja, były zrozumiałe dla wszystkich. Przecież mówimy o podstawowym prawie politycznym, prawie wyborczym, które jest wyrazem sprawowania pośrednio władzy przez obywateli – art. 4 Konstytucji. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie nakazywał Parlamentowi, by uchwalane prawo było czytelne i nie wymagało interpretacji – to podstawa demokratycznego państwa prawnego. Przy tej nowelizacji o tym zdecydowanie zapomniano.

Wspomniana nowelizacja kodeksu wyborczego odnosi się m.in. do tzw. głosowania korespondencyjnego. Inaczej mówiąc, chodzi o taki udział w akcie wyborczym, który pozwala obywatelowi na oddanie głosu drogą pocztową. Ta instytucja ma umożliwić realizację prawa wyborczego tym osobom, które z różnych powodów nie mogą uczestniczyć bezpośrednio w głosowaniu.

Komisja Rady Europy – Komisja Wenecka wyraziła pogląd, że głosowanie korespondencyjne może być przeprowadzone, ale tylko wówczas, gdy poczta jest bezpieczna i wiarygodna. Kraje Unii Europejskiej raczej unikają głosowania „pocztowego”, a jeśli nawet dopuszczają tę formę oddawania głosu, to czynią to w wyjątkowych przypadkach. Na przykład Włochy i Holandia odnoszą takie głosowanie tylko do obywateli przebywających za granicą. Podobne rozwiązanie do czasu nowelizacji obowiązywało w Polsce. Francja z kolei całkowicie wycofała się z głosowania korespondencyjnego.

Dalej niż chciał Trybunał Konstytucyjny

Jak wspomniałem wyżej, ta forma głosowania była przedmiotem oceny polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Faktycznie Trybunał stwierdził, że głosowanie korespondencyjne jako uprawnienie obywateli polskich przebywających za granicą nie narusza konstytucyjnych zasad wyborczych.

Znowelizowany kodeks wyborczy sięga dalej. Każdy obywatel polski posiadający czynne prawo wyborcze może głosować korespondencyjnie. Dobre to czy złe? Może z punktu widzenia osób, które nie chcą czy nie lubią się ruszać z domu, takie rozwiązanie jest niezłe, ale na akt wyborczy nie należy patrzeć z takiej perspektywy.

Proszę zatem przyjrzeć się, jak takie głosowanie miałoby wyglądać. Przede wszystkim zamiar głosowania korespondencyjnego należy zgłosić wójtowi, burmistrzowi lub prezydentowi miasta co najmniej na 15 dni przed dniem wyborów. Jeżeli przebywa się za granicą, takie zgłoszenie przekazuje się konsulowi. Forma zgłoszenia może być różna: ustnie, pisemnie, drogą internetową. W takim zgłoszeniu podaje się cały szereg danych: nazwisko, imię, imię ojca, datę urodzenia, PESEL, oznaczenie wyborów, adres.

Adres jest bardzo ważny, bo na niego wyborca otrzyma tzw. pakiet wyborczy. I jeszcze jedno: wyborca musi złożyć oświadczenie o wpisaniu do rejestru wyborców w danej gminie. Jeśli wyborca jest niepełnosprawny, dołącza do wniosku kopie aktualnego orzeczenia o ustaleniu stopnia niepełnosprawności.

Jest trochę tych formalności. Nie wyobrażam sobie, aby obywatele Rzeczypospolitej byli pilnymi czytelnikami aktów prawnych. W jaki sposób wiedza o możliwości takiego głosowania ma dotrzeć do osoby zainteresowanej? Ze świadomością prawną jest u nas raczej marnie.

Co dzieje się, jeżeli zostało złożone oświadczenie o zamiarze głosowania korespondencyjnego? Oświadczenie jest poddawane sprawdzeniu, czy spełnia warunki przewidziane w kodeksie wyborczym. Na co najmniej 7 dni przed dniem wyborów „korespondencyjny wyborca” otrzymuje pakiet wyborczy wraz z instrukcją. Jak ma wyglądać taki pakiet i organizacja jego przekazywania, na razie nie wiadomo – minister do spraw administracji został zobowiązany do przygotowania stosownego rozporządzenia.

Mam pewne wątpliwości, czy ta delegacja powierzona ministrowi administracji spełnia konstytucyjne wymogi do wydania aktu wykonawczego. Brakuje mi wyraźnego wskazania zakresu spraw do uregulowania, a szczególnie wytycznych dotyczących treści aktu wykonawczego (art. 92 Konstytucji).

Zostawmy te rozważania konstytucyjne – bo to temat na inną okazję. Najbardziej interesujące jest pytanie, co dalej z pakietem wyborczym. Załóżmy, że wszystko jest w porządku. Obywatel otrzymał pakiet, zrozumiał instrukcje, zadecydował o swoim wyborze i pakiet odesłał do… No właśnie. Do kogo? Czekamy na rozporządzenie, które określi tryb odbierania kopert zwrotnych.

Czytając treść nowelizacji kodeksu wyborczego, w pewnym momencie poczułem pewne rozbawienie, a potem przyszła refleksja, że ustawodawca traktuje wyborców jak ludzi niedorozwiniętych. Czy naprawdę potrzebna jest ustawowa regulacja, by wyjaśnić, że zaadresowaną kopertę należy zakleić i wysłać? A potem nasz głos znajdzie się w rękach „bezpiecznej i wiarygodnej” Poczty Polskiej lub innego doręczyciela korespondencji, który niespodziewanie wygra przetarg na dostarczanie przesyłek wyborczych.

No i pozostaje najważniejsze pytanie, kiedy i w jaki sposób oddany korespondencyjnie głos zostanie uwzględniony przy ustalaniu wyników wyborów? Proszę mi wierzyć, że mnie, staremu prawnikowi, tak do końca nie udało się określić, jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce. A przecież to nie koniec legislacyjnych ustaleń; obok regulacji ustawowych, często mało czytelnych, będą jeszcze akty wykonawcze oraz uchwały Państwowej Komisji Wyborczej.

Na szczęście w nadchodzących wyborach samorządowych, parlamentarnych i wyborach prezydenta RP te „kosmiczne” zasady nie będą jeszcze obowiązywały.

Wiesław Johann
Nasz Dziennik, 12 sierpnia 2014

Autor: mj