Kredyt dla Wietnamu
Treść
W ramach pomocy udzielonej krajom biedniejszym Polska pożyczy Wietnamowi 280 mln dolarów, czyli blisko 800 mln zł, a dzięki tej pożyczce Hanoi ma kupować w polskich firmach towary i zamawiać usługi. Wietnamczycy, jak donosił wczorajszy "Puls Biznesu", są podobno zainteresowani zakupem statków wyprodukowanych w stoczni gdańskiej i Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Negocjacje trwają. Szkoda tylko, że rząd Donalda Tuska tak nieudolnie prowadzi sprzedaż stoczni w Szczecinie i Gdyni, bo przecież obie te firmy mogłyby z powodzeniem uczestniczyć także w realizacji projektów dla Wietnamu.
Jak dowiadujemy się w Ministerstwie Finansów, jest to kredyt na eksport polskich towarów i usług. Procedura wykorzystania kredytu wygląda w ten sposób, że eksporter podpisuje kontrakt z importerem w Wietnamie, następnie kontrakt jest akceptowany najpierw przez rząd wietnamski, potem przez rząd polski. Wówczas eksporter wysyła towar, a pieniądze otrzymuje w Polsce. Kredyt spłaca rząd Wietnamu.
Kontrakty bezpośrednio negocjują poszczególne firmy, a potem zwracają się do resortu z prośbą o ich zaakceptowanie. Obecnie trwają negocjacje między polskimi a wietnamskimi przedsiębiorstwami na nabycie różnych produktów i usług, jednak jak poinformował resort finansów, przedmiotem zainteresowania strony wietnamskiej są produkty polskiego przemysłu stoczniowego, w tym jednostki wojskowe i cywilne. Szanse, że Wietnamczycy przeznaczą przynajmniej część kredytu na zakup statków w polskich stoczniach, są duże. - Gdyby chcieli u siebie budować statki, musieliby to robić z własnych pieniędzy - mówi nam Wojciech Rząsiecki z resortu finansów. Poza tym, jak informuje nas Karol Guzikiewicz, wiceszef "Solidarności" w Stoczni Gdańsk, Wietnam wytwarza u siebie statki słabo zaawansowane technologicznie, więc jest możliwe, że potrzebuje jednostek bardziej skomplikowanych w budowie, co zwiększa szanse uzyskania kontraktu przez stocznie. - Robimy statki specjalistyczne do badań dna morskiego, do prac na szelfach, do obsługi platform wiertniczych i do różnych prac geodezyjnych - mówi stoczniowiec.
Jak podaje "PB", w transakcji może pośredniczyć Cenzin, przedsiębiorstwo handlu zagranicznego należące do Agencji Rozwoju Przemysłu, a przedstawiciele tej firmy byli w Stoczni Gdańsk oraz Stoczni Marynarki Wojennej z propozycjami złożenia tam zamówień. Jednak podmioty te nie są na razie zainteresowane taką współpracą, ponieważ zaproponowano im wyprodukowanie tylko fragmentów statków, a taki udział w projektach jest niezadowalający dla polskich kontrahentów. Jednak pertraktacje trwają. Wietnamczycy mieli zaproponować przekazanie im technologii produkcji niektórych części, jednak pomysł został zdecydowanie odrzucony, ponieważ stocznie obawiają się, że w ten sposób mogą wzmocnić potencjalną konkurencję.
Stoczniowcy z zadowoleniem przyjęliby informacje o jakimkolwiek zamówieniu, chociaż na razie nic nie wiedzą o toczących się rozmowach. - W sytuacji braku zleceń dla stoczni ważne są każde zlecenia, oby tylko były rentowne. Żadnego zleceniodawcy nie możemy lekceważyć - mówi Guzikiewicz. Dodaje, że stocznia ma technologie produkcji jednostek, którymi mógłby być zainteresowany Wietnam.
Jak poinformowano nas w spółce Cenzin, potencjalnym odbiorcą statków wyprodukowanych w Polsce jest Vietnam Shipbuilding Industry Group VINASHIN, a zapotrzebowanie dotyczy czterech jednostek poszukiwawczo-ratowniczych typu SAR. Wstępnie szacowana wartość transakcji to blisko 400 mln złotych.
Gdańska stocznia ma zamówienia do połowy przyszłego roku, dlatego poszerzenie portfela zamówień staje się koniecznością.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-09-18
Autor: wa