Kto liczy głosy
Treść
„Nasz Dziennik” sprawdził, kim są nowo powołani sędziowie PKW.
Do Państwowej Komisji Wyborczej powołani zostali sędziowie Sądu Najwyższego: Wiesław Błuś i Krzysztof Strzelczyk, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego: Zbigniew Cieślak, Wojciech Hermeliński oraz Janusz Niemcewicz (sędzia w stanie spoczynku, był w poprzednim składzie PKW), sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego: Arkadiusz Despot-Mładanowicz, Wojciech Kręcisz oraz Sylwester Marciniak.
Wiesław Błuś urodził się 19 grudnia 1957 r. w Lublinie. Od 2002 r. jest sędzią w Izbie Wojskowej Sądu Najwyższego.
W 2007 r. ujawnione zostały zapisy archiwalne o kontaktach ze służbami specjalnymi PRL. Wówczas dotyczyły one m.in. czterech sędziów Sądu Najwyższego: prezesa Izby Cywilnej Tadeusza Erecińskiego, Izby Wojskowej Janusza Godynia oraz sędziów IW Edwarda Matwijowa i Wiesława Błusia. Ten ostatni był w 1979 r. zarejestrowany przez wywiad cywilny jako kandydat na kontakt operacyjny. Według akt odmówił jednak wszelkich spotkań z funkcjonariuszami MSW.
To m.in. jego głos zaważył na tym, że trzech żołnierzy: kpt. Olgierd C. oraz starsi szeregowi Jacek Janik i Robert Boksa, zostało ostatecznie i prawomocnie uniewinnionych od zarzutu zbrodni wojennej w Nangar Khel. Sąd Najwyższy zdecydował o tym, podtrzymując wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie i podkreślając, że materiał dowodowy nie był pełny i miał liczne braki, na tyle istotne, że nie pozwoliły na przypisanie winy sądzonym żołnierzom. Ocenił też, że głównemu oskarżonemu, dowódcy bazy Charlie kpt. Olgierdowi C. nie można przypisać wydania rozkazu ostrzelania wioski.
Przyznał jednocześnie, że prokurator miał prawo wszcząć śledztwo, a sąd aresztować żołnierzy w 2007 roku. Sprawa żołnierzy z Afganistanu była podgrzewana przez media wspierające obecną ekipę rządową i byłych funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych jako dowód na niekompetencje kierownictwa MON za czasów rządów PiS i szkodliwość ich likwidacji. Były szef WSI Marek Dukaczewski winą za wydarzenia w afgańskiej wiosce obarczał ówczesnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza.
Co ciekawe, sędzia Błuś był bardziej stanowczy w innej sprawie. Po tym, jak w styczniu 2009 r. białostocki sąd okręgowy orzekł kary od roku do roku i ośmiu miesięcy więzienia wobec trzech osób, a dwie uniewinnił za „propagowanie faszyzmu” i „szerzenie nienawiści”, Sąd Najwyższy zarządził kasację wyroku, uznając, że kary były zbyt niskie, a nastoletni skini działali w „zorganizowanej grupie przestępczej”. Tymczasem wcześniej sąd okręgowy nie zgodził się z prokuraturą, że była to zorganizowana grupa przestępcza, i uniewinnił ich od tego zarzutu, choć przyznał, że była to działająca w środowisku skinheadów grupa o nazwie „IV Edycja”. Od wyroku odwołał się tylko oskarżyciel posiłkowy, nie zgadzając się z uniewinnieniem od zarzutów działania w grupie przestępczej. Nawet prokurator był za oddaleniem kasacji. Troje sędziów SN, w tym Wiesław Błuś, uznało, że kasacja jest zasadna, bo sąd apelacyjny miał rażąco naruszyć przepisy, nie uzasadniając należycie, dlaczego oskarżeni nie tworzyli grupy przestępczej.
Jak dowodził wtedy sędzia Wiesław Błuś, do stwierdzenia bytu takiej grupy wystarczy popełnienie choćby jednego przestępstwa, a IV Edycja na co najmniej dwóch spotkaniach omawiała sposoby popełniania przestępstw, m.in. zakłócenia obchodów rocznicy getta. Sąd Najwyższy dodał, że przypisanie podsądnym winy za propagowanie faszyzmu i szerzenie nienawiści nie wyklucza odpowiedzialności za udział w grupie przestępczej.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 13 grudnia 2014
Autor: mj