Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto może być posłem?

Treść

Sejmowa komisja nadzwyczajna, którą dziś powoła Sejm, rozpatrzy projekt Platformy Obywatelskiej o zmianie Konstytucji zmierzający do zakazu kandydowania do parlamentu osobom skazanym. Koalicji PO - PSL nie wystarczy jednak głosów, aby Konstytucję zmienić i musi liczyć na poparcie tej inicjatywy przez Prawo i Sprawiedliwość. PiS zapowiada, że kierunkowo z projektem się zgadza, lecz wymaga on dopracowania w szczegółach. Według posłów PiS, projekt Platformy jest zbyt restrykcyjny, gdyż zrównuje skazanych za drobne przestępstwa, np. ruchu drogowego, z mordercami. Nie przewiduje natomiast zakazu kandydowania dla stalinowskich oprawców, którzy w wielu przypadkach do tej pory nie zostali za swoje czyny skazani. Sejm zdecyduje dziś o powołaniu sejmowej komisji nadzwyczajnej, która zajmie się propozycjami zmiany Konstytucji zmierzającymi do zakazu kandydowania do parlamentu osobom skazanym. Komisja liczyć ma 17 posłów: 8 z Platformy Obywatelskiej, 6 z Prawa i Sprawiedliwości, 2 z klubu Lewicy i 1 z Polskiego Stronnictwa Ludowego. W czasie wczorajszej debaty nad zmianą Konstytucji wszystkie ugrupowania zgodziły się, że w Sejmie i Senacie nie powinni zasiadać przestępcy kompromitujący parlament. Kierunkowa zgoda wszystkich nie oznacza jednak, że dalsze prace nad uzupełnieniem Konstytucji o zapis o zakazie kandydowania do parlamentu przez przestępców pójdą dalej jak po maśle. Różnice pomiędzy największymi ugrupowaniami jednak jak zwykle są i nie dotyczą jedynie chęci odróżnienia się od politycznych konkurentów. Choć zarówno PO, jak i PiS, które podczas poprzedniej kadencji parlamentu złożyły swoje inicjatywy w sprawie zakazania kandydowania przestępcom, nie omieszkały sobie wytknąć: Platforma Prawu i Sprawiedliwości - że to PiS rzekomo torpedowało prace nad wprowadzeniem tego przepisu, gdyż miało się obawiać upadku koalicji rządzącej wskutek wystąpienia z niej mającego kłopoty z wymiarem sprawiedliwości Andrzeja Leppera, a PiS Platformie Obywatelskiej - że dzielnie stanęła w obronie swojego posła Waldy Dzikowskiego, którego pozbawienia immunitetu chciały organa ścigania. Różnice w ocenie projektu przygotowanego przez Platformę Obywatelską dotyczą szczegółowych jego zapisów i są jednak dosyć istotne. - To, co przedstawiła Platforma, jest dosyć zabawne. Ci, którzy bez zezwolenia wytną drzewo na swojej działce albo naruszą przepisy kodeksu drogowego, mogą być pozbawieni możliwości kandydowania do parlamentu - oceniał Przemysław Gosiewski, przewodniczący klubu PiS. Zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość będzie się domagać ustalenia katalogu czynów, których popełnienie będzie skutkowało zakazem kandydowania. Według Arkadiusza Mularczyka (PiS), zaproponowany przez PO zapis, że posłem lub senatorem nie może być osoba karana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, mógłby doprowadzić do tego, iż biernego prawa wyborczego pozbawione byłyby np. osoby, które spóźniły się ze złożeniem w terminie deklaracji podatkowej czy wpłatą podatku, czyli de facto za popełnienie drobnych czynów, które jednak mogą skutkować skazaniem za przestępstwa popełnione umyślnie. Podobny los czekałby również, jak zwracał uwagę Mularczyk, m.in. osoby, które napadnięte, we własnej obronie przekroczyły granice obrony koniecznej. W jego ocenie, zakaz powinien obejmować osoby, które dopuściły się poważnych czynów przestępczych. PiS chce, aby katalog czynów, których popełnienie uniemożliwiałoby kandydowanie do parlamentu, miałby zostać określony w osobnej ustawie, a nie wprost w Konstytucji. Prawo i Sprawiedliwość wnioskuje także, aby zakaz kandydowania objął również stalinowskich sędziów oraz funkcjonariuszy SB i UB, których dotychczas za działania przeciwko Narodowi i katowanie ludzi wymiar sprawiedliwości nie rozliczył. Zakaz kandydowania, według PiS, miałby więc dotyczyć także części osób, które formalnie przestępcami nie są. Przy odrobinie dobrej woli ze strony PO nie powinien być to jednak kłopot. Sam projekt zgłoszony przez Platformę nie ogranicza się bowiem tylko do wykluczenia z kandydowania wyłącznie osób skazanych. Zakłada, że do parlamentu nie mogliby kandydować także ci, wobec których wydano prawomocny wyrok warunkowo umarzający postępowanie karne. Sebastian Karpiniuk (PO), który referował w Sejmie projekt Platformy, deklarował, że PO jest otwarta na dyskusję i uwzględnienie "racjonalnych wątpliwości" do zgłoszonego projektu. Wielkiego wyboru jednak nie miał. Aby Konstytucję udało się zmienić, potrzeba bowiem zgody największych klubów parlamentarnych. Trzeba uzyskać dwie trzecie głosów, a takiej większości obecna koalicja nie posiada i musi zdać się na porozumienie z PiS. Projekt zgłoszony przez PO zakłada dopisanie do artykułu 99. Konstytucji zapisu, że "posłem lub senatorem nie może być osoba karana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego ani osoba, wobec której wydano prawomocny wyrok warunkowo umarzający postępowanie karne w sprawie popełnienia analogicznego przestępstwa". Brak zgody na ograniczenie immunitetu Do komisji nadzwyczajnej trafi także inna zaproponowana przez PO zmiana w Konstytucji, dotycząca likwidacji immunitetu formalnego chroniącego parlamentarzystów. Po jego likwidacji parlamentarzysta nie mógłby się chronić za immunitetem przed odpowiedzialnością za przestępstwa pospolite. Pozostałby natomiast immunitet materialny chroniący posłów i senatorów za czyny wchodzące w zakres sprawowania mandatu. W przypadku tej zmiany wątpliwości miały z wyjątkiem PO wszystkie pozostałe kluby, w tym koalicyjny PSL. Według Wojciecha Szaramy (PiS), dzięki ograniczeniu immunitetu mogłoby dochodzić do prób zamykania ust opozycji. Szarama zwrócił uwagę, że obecnie działające sejmowe komisje śledcze nawet nie próbują zachować pozorów, iż nie działają w sposób "polityczny". Jego zdaniem, komisje prowadzą akcję polityczną, żeby uznać wielu posłów obecnej opozycji jako winnych łamania prawa w poprzedniej kadencji. Artur Kowalski Zdaniem posła Arkadiusza Mularczyka (PiS), zaproponowany przez Platformę zapis, że posłem lub senatorem nie może być osoba karana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, mógłby doprowadzić do tego, iż biernego prawa wyborczego pozbawieni byliby chociażby ci, którzy spóźnili się ze złożeniem w terminie deklaracji podatkowej czy wpłatą podatku, czyli de facto za popełnienie drobnych czynów, które jednak mogą skutkować skazaniem za przestępstwa popełnione umyślnie. W jego ocenie, zakaz powinien obejmować osoby, które dopuściły się poważnych czynów przestępczych "Nasz Dziennik" 2008-05-09

Autor: wa