Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kubica tuż za podium

Treść

Kierowcy Red Bulla zdominowali Grand Prix Malezji, trzecią eliminację mistrzostw świata Formuły 1. Jako pierwszy metę minął Niemiec Sebastian Vettel, który wyprzedził Australijczyka Marka Webbera. Podium uzupełnił kolejny Niemiec, Nico Rosberg z Mercedesa. Robert Kubica (Renault) uplasował się na wysokim, czwartym miejscu i był ze swojego występu bardzo zadowolony.
W sobotnich kwalifikacjach Polak był szósty. Najlepszy czas wykręcił Webber, kolejne lokaty zajęli Rosberg i Vettel. Podczas kwalifikacji nie zabrakło opadów deszczu, prognozy zapowiadały, że lać może również w niedzielę. Kubica na taki scenariusz liczył, bo lubi jeździć na mokrej nawierzchni, w przeciwieństwie do wielu znakomitych konkurentów. Życzeniom krakowianina zadość się jednak nie stało, wyścig przebiegł w słońcu i upale. To, co najważniejsze, wydarzyło się już na pierwszych dwóch zakrętach. Kubica najpierw znakomitym manewrem wyprzedził Niemca Nico Huelkenberga z Williamsa, potem jego rodaka Adriana Sutila z Force India, awansując na czwarte miejsce. O dwie lokaty w górę przesunął się także Vettel. I taka kolejność... pozostała już do mety. Oba bolidy w barwach Red Bulla błyskawicznie uciekły rywalom, w zasięgu Polaka pozostał co prawda Rosberg, ale Kubica wolał nie ryzykować z przegrzewającym się silnikiem swojego auta. Zadowolił się obroną czwartego miejsca, i to był mądry wybór. - Po świetnym starcie udało mi się zbudować przewagę nad resztą stawki, ale nie miałem tempa, by skutecznie dogonić Rosberga. Czwarta lokata mnie cieszy i daje sporo ważnych punktów - przyznał. Polak zaliczył kolejny świetny i bezbłędny wyścig, znakomicie rokujący na przyszłość.
Same zawody nie dostarczyły tylu emocji co poprzednia eliminacja w Melbourne. Czołówka uformowała się na samym początku, ciekawe rzeczy działy się przede wszystkim w środku stawki. Kibice ekscytowali się pościgami bolidów Ferrari i McLarena (które fatalnie wypadły w kwalifikacjach, plasując się pod koniec drugiej i na początku trzeciej dziesiątki!), imponowali szczególnie Hamilton i Massa, konsekwentnie przesuwający się do przodu. Kolejny raz rozczarował Niemiec Michael Schumacher (Mercedes). Siedmiokrotny mistrz świata nie dojechał do mety z powodu awarii, w klasyfikacji generalnej jest dopiero dziesiąty, co nie przystoi legendzie.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-04-06

Autor: jc