Lekarze: Nie zarabiamy kroci
Treść
Polacy chcą, aby lekarze, pracując na etacie, byli dobrze opłacani i nie  powinni być obciążani zbyt dużą ilością dyżurów - takie wnioski płyną z ankiety  Pracowni Badań Społecznych DGA, wykonanej na zlecenie Ogólnopolskiego Związku  Zawodowego Lekarzy. Satysfakcji z tych wyników nie krył Krzysztof Bukiel,  przewodniczący OZZL. - Pytani respondenci odpowiadali, że lekarze powinni mieć  średnio pięć dyżurów w miesiącu. Rzeczywistość jest natomiast taka, że lekarze  mają tych dyżurów kilkanaście. To niedopuszczalne i dla nas, i dla pacjentów -  mówił Bukiel. 
- Lekarze dużo dyżurują, bo mało zarabiają za pracę na  jednym etacie. A dlaczego zarabiają mało na jednym etacie? Bo dużo dyżurują. To  jest błędne koło. Rządzący uważają, że sobie i tak dorobimy, więc nie trzeba nam  pozwolić zarabiać więcej na etacie - komentuje sytuację zarobkową lekarzy  Krzysztof Bukiel. 
Pracownia Badań Społecznych DGA na zlecenie OZZL zapytała  Polaków, o ile płaca lekarza specjalisty powinna być wyższa od płacy lekarza  rezydenta. Średnia wartość podana przez uczestników sondażu to 55 procent. Przy  czym im wyższe stanowisko, wykształcenie i wiek, tym wyższy wskaźnik. W drugim  punkcie zapytano, ile dyżurów w miesiącu maksymalnie może mieć lekarz, aby  zachował odpowiednią sprawność psychoruchową w pracy i nie zagrażał pacjentom.  Średnia wartość to 5 dyżurów na miesiąc i zgodność co do tego była niemal  powszechna. - Większość respondentów popiera także prawne ograniczenie ilości  dyżurów lekarskich. Ta opinia społeczna jest w wyraźnej opozycji do stanu  faktycznego, średnia płaca zasadnicza lekarza specjalisty zatrudnionego w  publicznej służbie zdrowia według informacji Ministerstwa Zdrowia wynosi 3770  zł, czyli jest niższa od płacy zasadniczej lekarza rezydenta - podkreśla Bukiel  i dodaje, że to właśnie z powodu niskich płac na etacie lekarze podejmują  dodatkowe zajęcia, a zwłaszcza pełnią nadmierną ilość dyżurów, nierzadko po  kilkanaście w miesiącu.
Lekarze nie kryją, że są zbulwersowani kampanią  medialną, jaką wywołała publikacja jednego z tygodników, gdzie pisano o  niebotycznych zarobkach medyków. Uważają oni, że nieprawdziwe i absurdalne były  dane mówiące o tym, że najwięcej zarabiający lekarz zarobił w rok 1,5 mln  złotych, a był też przykład osoby, której dochody wyniosły 400 tys. złotych.  Podana była także informacja, że już 30 proc. lekarzy zarabia powyżej 20 tys. zł  miesięcznie. Związkowcy z OZZL utrzymują zaś, że żaden lekarz w Polsce nie ma  takich kwot, bo specjaliści zarabiają przecież poniżej 4 tys. zł brutto.  Dlatego, ich zdaniem, podawanie informacji o bardzo wysokich zarobkach medyków  jest manipulowaniem danymi o wynagrodzeniach lekarskich. 
Ponadto lekarze  skarżą się, że na dodatek dyrektorzy szpitali już w tej chwili posuwają się do  zmniejszania ich wynagrodzeń w sytuacji ogromnych braków finansowych w kasie  placówek z powodu niedoszacowania kontraktów zdrowotnych przez NFZ. 
- Podam  przykłady z Podkarpacia, gdzie dyrektorzy w ramach indywidualnych zobowiązań  wobec organów założycielskich (samorządów) obiecują zbilansować budżet szpitala  i robią to kosztem płac lekarskich, obniżając stawki dyżurów. Chcą też łatać  dyżury pracą rezydentów, którzy powinni uczyć się pod okiem specjalistów. To  jest szkoda dla tych lekarzy i pacjentów, bo nie pracują oni pod niczyim okiem,  tylko mechanicznie zapychają dziurę w szpitalu i często biorą odpowiedzialność  za pacjentów przy zbyt niskich jeszcze umiejętnościach. Tak działający system  jest niewydolny z samego założenia, w takim szpitalu nie może być dobrze -  podkreślił dr Zdzisław Szramik, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku  Zawodowego Lekarzy na Podkarpaciu.
Izabela Borańska-Chmielewska
"Nasz Dziennik" 2009-09-22
Autor: wa
