List zamiast spotkania
Treść
Przyspieszenia prac nad prywatyzacją sektora stoczniowego domagali się wczoraj przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów związkowcy z sektora okrętowego. Chcą, by ich zakłady zostały "uwolnione od polityki" i mogły funkcjonować na wolnym rynku. Wczoraj stoczniowcy przed kancelarię premiera przynieśli trumnę, symbolizującą upadek polskiego przemysłu okrętowego. Związkowcy ze stoczni Szczecin, Gdańsk i Gdynia chcieli spotkać się z Donaldem Tuskiem i osobiście prosić go o przyspieszenie prac prywatyzacyjnych. Do spotkania nie doszło, a list otwarty stoczniowców odebrał Rafał Grupiński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Grupiński, zdaniem związkowców, miał obiecać, że Tusk spotka się w tej sprawie z Aleksandrem Gradem, ministrem skarbu. - W liście do premiera przestrzegamy przed groźbą upadłości polskiego przemysłu stoczniowego, która w skutkach może być dramatyczna dla gospodarki. Z drugiej strony, apelujemy do premiera o jego osobiste zaangażowanie w tej sprawie - podkreślił Dariusz Adamski, szef NSZZ "Solidarność" Przemysłu Okrętowego. W liście związkowcy zwrócili uwagę na panującą sytuację ekonomiczną w sektorze i upolitycznienie problemu prywatyzacji stoczni. "Świadomi występujących uwarunkowań ekonomicznych, doświadczeni zarządzaniem tego sektora przez kolejne ekipy rządowe od lat, apelujemy, wnioskujemy, prosimy o przeprowadzenie procesu prywatyzacji, pozyskania inwestorów i kapitału na rozwój, uwolnienie się od polityki po to, aby nasza branża w normalnych regułach ekonomicznych mogła funkcjonować na rynku i skorzystać z istniejącej koniunktury" - napisali stoczniowcy. Według Adamskiego, brak reakcji strony rządowej w sprawie prywatyzacji stoczni może skutkować strajkiem generalnym w branży. Marcin Austyn "Nasz Dziennik" 2008-05-13
Autor: wa