Nie powinni się afiszować
Treść
Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem (PiS), wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Wojciech Wybranowski Janusz Kaczmarek, podejrzewany o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa, uczestniczy w szkoleniach dla policjantów i prokuratorów, poznaje najnowsze systemy umożliwiające analizę kryminalną, nowe techniki działań operacyjnych... - Taka sytuacja, w której osoba mająca postawione zarzuty prokuratorskie, co do której istnieje podejrzenie popełnienia poważnego przestępstwa, uczestniczy w naradach z prokuratorami i policjantami, jest niedopuszczalna. To wszystko powoduje, że osoby, które są na tych szkoleniach, w sposób relatywny będą podchodzić do tego, co się dzieje w postępowaniu dotyczącym pana Kaczmarka. To sytuacja fatalna. Jeżeli funkcjonariuszowi policji stawia się zarzuty, to jest zawieszany w swoich czynnościach, natomiast tutaj osoba, która w sposób bezpośredni przyczyniła się do upadku rządu, ma postawione zarzuty natury kryminalnej, jakby nigdy nic bierze udział w szkoleniu prokuratorów, policjantów, ludzi ze służb specjalnych. To wszystko pokazuje pewien mechanizm, o którym mówił premier Kaczyński - "wraca stare", wraca przyzwolenie dla łamania prawa i funkcjonowania na scenie publicznej osób, które to prawo łamały. Okazuje się, że te osoby nie są objęte w swoim środowisku infamią, ale wręcz przeciwnie - są zapraszane i honorowane. To psucie państwa przez ekipę PO. To spotkania Kaczmarka może mieć wpływ na śledztwo, jakie jest prowadzone w jego sprawie? - Takie nieoficjalne spotkania z pewnością nie zostaną niezauważone przez osoby, które prowadzą śledztwo. Nie twierdzę oczywiście, że dochodzi tutaj do bezpośrednich nacisków, ale przecież osoby prowadzące postępowania, funkcjonują w środowisku policyjno-prokuratorskim i widzą, że nie ma pewnej infamii, ostracyzmu wobec do niedawna wysokich rangą urzędników państwowych objętych prokuratorskimi zarzutami. I to na pewno ma też wpływ na sposób prowadzenia takiego postępowania. Jeżeli najwyżsi funkcjonariusze państwowi odpowiedzialni za bezpieczeństwo wewnętrzne w kraju spotykają się z osobą, która jest podejrzewana o popełnienie poważnego przestępstwa, to taka okoliczność może być w sposób nieformalny brana pod uwagę przy ocenie poszczególnych spraw. Sądzi Pan, że było możliwe zaproszenie Janusza Kaczmarka do udziału w takim spotkaniu bez wiedzy urzędników państwowych? - Nie wiem, czy Kaczmarek był uwidoczniony już na zaproszeniu czy pojawił się de facto w trakcie konferencji. Na pewno jest tak, że w służbach przeważająca większość osób to ludzie uczciwi i taka sytuacja musi budzić sprzeciw wielu z nich. Oczywiście nie wiemy, czy zostali obligatoryjnie zmuszeni do udziału w tym spotkaniu, czy było to szkolenie dobrowolne, czy wiedzieli o tym, że Kaczmarek będzie. Na pewno taka sytuacja powoduje moim zdaniem duży dyskomfort psychiczny u większości funkcjonariuszy, prokuratorów, którzy brali udział w takiej naradzie. Nie wyobrażam sobie, by przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania chcieli spotykać się, afiszować w sposób publiczny z osobami, które mają postawione prokuratorskie zarzuty, i jeszcze takie osoby w pewien sposób honorować. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-14
Autor: wa