Nie powinniśmy się spieszyć
Treść
Z posłem Eugeniuszem Kłopotkiem, członkiem Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego, rozmawia Wojciech Wybranowski PSL poprze ustawę ratyfikującą traktat lizboński bez żadnych zastrzeżeń? - Panie redaktorze, sytuacja zaczyna się nam w dziwny sposób komplikować za sprawą PiS. Dlaczego? Uważam, jak wielu polityków i obywateli, że ten wynegocjowany traktat jest w dużej części sukcesem również pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I w związku z tym wydawało mi się, iż nie ma żadnych większych przeszkód, żeby spokojnie w Sejmie zdecydowaną większością głosów ten traktat zaakceptować. Nie podzielam poglądu, że potrzebne jest referendum, bo w mojej ocenie wynik głosowania w trakcie referendum przeprowadzanego wśród obywateli będzie zdecydowanie na "tak". Szkoda pieniędzy publicznych na przeprowadzanie referendum. Ale ostatnio pojawiła się sugestia zgłoszona właśnie przez PiS, żeby w ustawie, która umożliwi prezydentowi ratyfikowanie traktatu lizbońskiego, wpisać dwie ważne poprawki. Przyznaję, że osobiście byłbym skłonny je poprzeć i prawdopodobnie większość kolegów z klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego również. Tyle tylko, iż rodzi się zasadnicze pytanie prawne, czy można w ustawie dodawać jakieś sugestie, zalecenia. Będziemy o tym dyskutować podczas posiedzenia klubu. Poprawki PiS dotyczące zagwarantowania ochrony polskości ziem zachodnich i blokujące wprowadzenie zapisów Karty Praw Podstawowych dotyczą projektu ustawy, nie zaś traktatu lizbońskiego. Dlaczego parlament nie mógłby kształtować ustawy dowolnie, według własnego uznania? Przyznaję, że nie bardzo rozumiem, skąd te wątpliwości prawne. - Treści traktatu zmienić nie możemy, on został podpisany przez pana prezydenta i premiera. Nie wiem natomiast, czy w ustawie pozwalającej prezydentowi ratyfikować traktat można napisać zalecenia w stosunku do naszego rządu w przyszłości. Wydaje mi się, że można, ale nie jestem pewny na sto procent. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że PiS trochę racji w tym zakresie ma. Moim zdaniem, cały czas istnieje niebezpieczeństwo co do naszych ziem zachodnich i północnych, a ponadto ta Karta Praw Podstawowych... cóż. Też nie zgadzam się na niektóre zapisy, m.in. umożliwiające w przyszłości zawieranie małżeństw homoseksualnych z możliwością wychowywania dzieci. Jestem temu zdecydowanie przeciwny. Jestem gotowy poprzeć poprawki PiS, jeżeli nie naruszają one całej istoty traktatu lizbońskiego. Traktat został podpisany i uważam, że powinniśmy umożliwić prezydentowi, który ma duży wkład w wynegocjowanie takiej treści, takich zapisów, ratyfikowanie dokumentu. Nie dziwi Pana sytuacja, w której po wynegocjowaniu postanowień traktatu ówczesna opozycja krytykowała prezydenta, mówiąc, że można było wywalczyć lepsze dla Polski zapisy, broniło go zaś PiS - teraz sytuacja, przed ratyfikacją, jest dokładnie odwrotna? - Nie będę ukrywał, trochę mnie to dziwi. Oczywiście traktat ma zdecydowanie większą wagę [niż ustawa umożliwiająca ratyfikację - przyp. red.], zwłaszcza że jest to umowa międzynarodowa, i co najważniejsze, z faktami się nie dyskutuje. Dlatego jeszcze raz podkreślam, w samym traktacie nic zmieniać nie wolno, albo go przyjmujemy w tej wersji, jaka jest, albo nie przyjmujemy w ogóle. Natomiast jeśli chodzi o to, czy w ustawie coś można podpisywać, to wydaje mi się, że niczemu to nie przeszkadza. Pewne sugestie, zalecenia można dać. A jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, w której Pan i część posłów PSL zdecyduje się poprzeć poprawki PiS, tymczasem Sejm większością głosów je odrzuci, to jak - Pana zdaniem - powinien zachować się klub PSL? - Mówi pan o sytuacji, w której poprawki głosami Platformy i kogoś jeszcze, na przykład LiD, zostaną odrzucone... Powiem tak, nie spodziewam się w tych kwestiach dyscypliny klubowej u nas i jeżeliby się okazało, że takie poprawki w ustawie nie naruszają istoty traktatu, to nie widzę powodów, żeby ich nie poprzeć, bo coś jest na rzeczy. Szkoda tylko, że teraz, tak w ostatnim momencie, PiS z tym występuje, bo robi to tylko dodatkowe zamieszanie w całej historii. Projekt uchwały o ratyfikowaniu traktatu drogą parlamentarną, przyjętej na ostatnim posiedzeniu, niespodziewanie pojawił się również w porządku obrad. - Zgadza się. Nie chcieliśmy być pierwsi, ale nie chcemy być ostatni, chcemy być w czołówce. I tu jest problem. Wróćmy do poprzedniego pytania, bo nie do końca Pan na nie odpowiedział. Jeżeli poprawki w ustawie zgłoszone przez PiS zostaną odrzucone, to wtedy jak PSL zagłosuje? - Ustawa zostanie i tak przyjęta, umożliwia ona bowiem ratyfikowanie traktatu przez prezydenta. Nie sądzę, by uniemożliwiono prezydentowi podpisanie. Ale sprawa jest do dyskusji, zobaczymy, co się będzie działo. W wielu krajach zapisy traktatu lizbońskiego są mocno krytykowane. Poseł niemieckiego CSU Peter Gauweiler skarży traktat do sądu konstytucyjnego.... - Dlatego powiem szczerze: my się niepotrzebnie spieszymy! Do tej pory referendum obowiązuje tylko w Irlandii, a nagle w Wielkiej Brytanii też zaczyna się o tym mówić. Lepiej, żebyśmy trochę odczekali, po co się spieszyć! A co będzie, jeśli Izba Gmin podejmie decyzję, że jednak ratyfikacja w drodze referendum i w efekcie Brytyjczycy odrzucą traktat? Powinniśmy odczekać i nie wychodzić przez szereg. Wystarczy, że jeden kraj go odrzuci i nie ma traktatu. Można więc powiedzieć, że cała nadzieja na odrzucenie w Brytyjczykach? - Nie sądzę, żeby w innych krajach były kłopoty z przyjęciem, ale Brytyjczycy mogą nam narobić problemów z traktatem. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-12
Autor: wa