Nie widzę poważnych napięć
Treść
Z Januszem Piechocińskim, wiceprezesem Naczelnego Komitetu Wykonawczego (NKW), posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego, rozmawia Jacek Dytkowski Czy na najbliższym kongresie PSL będzie poruszana kwestia ewentualnej renegocjacji umowy koalicyjnej między PO a PSL? - Nie, kongres nie jest miejscem na sprawy, które są zarezerwowane dla NKW i Rady Naczelnej. Oczywiście, kongres odniesie się pewnie w jednej czy dwóch uchwałach do dotychczasowego dorobku koalicyjnego rządu i pracy klubu parlamentarnego, ale to jest miejsce tylko na generalną ocenę sytuacji. Uczestniczyć w nim będzie około tysiąca gości, delegatów, więc w takim składzie w ciągu jednego dnia trudno zajmować się tak szczegółowymi kwestiami. Na razie trzeba umowę koalicyjną zrealizować, bo upłynęło dopiero pół roku. A tego typu dokumenty i cele, które wyznaczyły sobie rząd i parlament, zasłużą na pierwszą uczciwą ocenę, jeśli chodzi o poszczególnych ministrów - po sześciu miesiącach, a w niektórych sprawach systemowych, takich jak gospodarka czy infrastruktura, potrzeba na to co najmniej półtora roku. W związku z tym najpierw trzeba zrealizować duży program, który został zapowiedziany. W PSL toczy się dyskusja na temat wyjścia z koalicji? - Nie. Nie ma takich postulatów, bo po pierwsze, koalicja w ogóle trwa za krótko, po drugie - oceniamy, że w tym zakresie wzajemnej współpracy nie ma poważnych napięć. Umowa koalicyjna jest realizowana i tutaj udało się PSL wynegocjować te obszary, które dla nas są ważne. Po trzecie - i to jest najważniejsze - po bardzo napiętych, pełnych sporów wydarzeniach w poprzednich koalicjach ostatnich dwóch lat: 2005-2007, polska demokracja nosi się z potrzebą przede wszystkim maksymalnej stabilizacji, czyli minimalizowania konfliktów. Tym bardziej że sytuacja międzynarodowa jest na tyle poważna, że istnieje potrzeba rządu sprawnego, obliczalnego, o dużym zapleczu parlamentarnym. Proszę zwrócić uwagę, że my chcemy nie tylko w koalicji rządowej, lecz także w parlamencie oraz poza nim przywrócić polskiej scenie politycznej umiejętność nawiązania dialogu i rozmowy ze sobą. Są przecież bardzo różne środowiska, grupy społeczne i one nie mogą być alienowane z publicznej debaty tylko dlatego, że ich poglądy przegrały w wyborach 2007 roku. Ze strony Platformy Obywatelskiej pojawiają się informacje o planowanych zmianach w resortach, m.in. edukacji oraz nauki... - Są to takie sygnały i różnego rodzaju polemiki. Premier zapowiadał zresztą, że ministrowie są poddawani ocenie. Więc co jakiś czas pojawia się lista ludzi, którym warto pokazać żółtą kartkę albo którzy powinni mieć się na baczności. Ale zobaczymy, jak to będzie. Rozstrzygający jest dla poszczególnych ministrów i całego rządu drugi oraz trzeci kwartał 2008 roku. Wtedy więc już nie będzie można dopowiadać, że "to jest problem przeszłości, spuścizny po rządzie PiS, słabości administracji". Jeżeli poszczególne resorty nie wygenerują dobrych rozwiązań i projektów ustawowych, wówczas sądzę, że nie tylko premier, ale także opinia publiczna będą mieli w sierpniu oraz wrześniu jednoznaczną ocenę sposobu funkcjonowania poszczególnych części rządu, w tym także odpowiedzialności personalnej. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-23
Autor: wa