Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Od podszeptów zdrady wybaw nas, Panie

Treść

Zdjęcie: Jim-Young/ Reuters

Ostatnio głośno było o odnowionej cyfrowo kopii „Potopu” Jerzego Hoffmana. Filmowa wersja Sienkiewiczowskiego dzieła z nową mocą przypomniała o jednej ze zdrad opisanej w polskiej literaturze – braci Radziwiłłów.

Analogie do sceny, w której książę Bogusław tłumaczy zdezorientowanemu Kmicicowi motywy działania Radziwiłłowskiego domu, możemy zauważyć również i dzisiaj w działalności politycznej czy kulturalnej wielu polityków, artystów, dziennikarzy czy urzędników publicznych – nawet mieniących się wierzącymi.

„Jest, panie kawalerze, zwyczaj w tym kraju, iż gdy kto kona, to mu krewni w ostatniej chwili poduszkę spod głowy wyszarpują, ażeby się zaś dłużej nie męczył. Ja i książę wojewoda wileński postanowiliśmy tę właśnie przysługę oddać Rzeczypospolitej. Ale, że siła drapieżników czyha na spadek i wszystkiego zagarnąć nie zdołamy, przeto chcemy, aby choć część, i to nie lada jaka, dla nas przypadła. Jako krewni, mamy do tego prawo. Jeśli zaś nie przemówiłem ci tym porównaniem do głowy i nie zdołałem w sedno utrafić, tedy powiem inaczej. Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy. Niechaj Chmielnicki przy Ukrainie się ostaje, niech Szwedzi z Brandenburczykiem o Prusy i wielkopolskie kraje się rozprawiają, niech Małopolskę bierze Rakoczy czy kto bliższy. Litwa musi być dla księcia Janusza, a z jego córką – dla mnie!

Kmicic wstał nagle.

– Dziękuję waszej książęcej mości, to tylko chciałem wiedzieć!”.

Czasy księcia Bogusława, mimo niewątpliwego zamętu moralno-politycznego, miały przynajmniej tę zaletę, że dość łatwo nazywano rzeczy po imieniu. Mógł wówczas zawołać pan Zagłoba po toaście starszego z Radziwiłłów na cześć szwedzkiego najeźdźcy: „Bodaj diabeł duszę z ciebie wywlókł… zdrajco! zdrajco! po trzykroć zdrajco!”. Co prawda czekał go za to loch, ale prawdy nikt nie podważał: książę był zdrajcą. Dzisiaj takie słowo jest nie do przyjęcia. Zdrajcy wiele się nauczyli od XVII w. i wiedzą, że walka toczy się na przedpolach – słowa zmieniają świadomość Polaków i należy obwarować paragrafami możliwość mówienia prawdy.

Królowo z Jasnej Góry, która obroniłaś swe królestwo przed potopem szwedzkim, obroń nas przed zalewem kłamstwa i niechęcią do oceny postępowania tych, którzy szukają bardziej swoich korzyści aniżeli pożytku Ojczyzny. Wielu magnatów dnia dzisiejszego wyrzuciło z serc pojęcie miłości do ojczystej ziemi. Ojczyznę mają wszędzie, w Europie i na świecie, tylko nie nad Wisłą. Zachowaj nas, Królowo Polskiej Korony, od zdrady polskiego dziedzictwa w sercach i sumieniach i uproś poczucie godności, honoru i chęć obrony tego „czerwonego sukna”, które tak wielu od tylu stuleci sobie wydziera.

ks. Łukasz Kadziński
Nasz Dziennik, 3 grudnia 2014

Autor: mj