Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pasterz nie ucieka przed wilkami

Treść

Zdjęcie: Pomoc Kościołowi w Potrzebie/ -
Z przewodniczącym Episkopatu Republiki Środkowoafrykańskiej ks. abp. Dieudonné Nzapalaingą z Bangi, rozmawia Tomasz M. Korczyński
Republika Środkowoafrykańska pogrążona jest w krwawym konflikcie zbrojnym. Jaka jest tam obecnie sytuacja chrześcijan?

– Sytuacja w całym kraju jest nadal bardzo napięta. Szczególnie na północy kraju, Seleka i Anti-balaka chwyciły za broń. Myślą, że to ona czyni ich silnymi. Wyznawcy Chrystusa nie mają jak się bronić, nie mogą normalnie żyć i uczestniczyć w życiu religijnym. Mówię często moim braciom chrześcijanom, że są jak maleńkie światełko, które oświetla ciemności w ogromnej sali. Są jak Jezus, który oświetla mrok świata. To jest broń, która sprzeciwia się stylowi tego świata. Przed nami radykalny wybór. W tym tragicznym czasie wojny wielu wybrało drogę światłości i żyje dziś wiarą, modlitwą i samym Bogiem.
Postawa polskich misjonarzy, którzy nie uciekli z kraju pomimo prześladowania, pokazuje, jak ofiarny jest Kościół.
– Jest to postawa, którą bardzo wspieraliśmy. Polscy misjonarze pozostali i świadczyli o Chrystusie. Gdy dokonało się wyboru bycia pasterzem i człowiekiem Chrystusowym, trzeba tę misję wypełnić do końca. Pasterz nie ucieka przed wilkami i jest gotów oddać swoje życie za owce. Jezus nie uciekł. Wiatr, który smaga z różnych stron Kościół, potrzebuje sternika, który przeciwstawi się naporowi zła. Ci kapłani są punktem odniesienia dla wiernych, są jak skała dla ludzi. Dlatego tak wielu cywilów ucieka pod opiekę Kościoła, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Bóg, w którego wierzymy, ma serce miłosierne dla wszystkich.
Wokół konfliktu w RŚA pojawiło się wiele przekłamań. Czy np. prawdziwa jest informacja, że ugrupowanie Anti-balaka to milicja chrześcijańska?
– Anti-balaka nie jest żadną grupą chrześcijańską, nie ma ani chrześcijańskich liderów, ani nie walczy w imię chrześcijaństwa. Nie jest też posłuszna Słowu Bożemu, nie ma wsparcia Kościoła. To tradycyjna grupa samoobrony działająca od 1990 roku. Została stworzona, aby bronić się przed rozbójnikami, którzy napadali na konwoje i hodowców bydła. Po napaści Seleki, złożonej z muzułmanów pochodzących z Sudanu i Czadu, która dokonywała masakr i zbrodni na cywilach, przede wszystkim na chrześcijanach, do Anti-balaka przyłączyło się wielu młodych ludzi. Nie zrobili tego z powodów religijnych, ale aby dokonać zemsty na agresorach. Mścili się za śmierć matek, żon, dzieci, za zniszczenie, upokorzenie, za ograbienie z dobytku. W Anti-balaka dominują animistyczne kulty. Sama nazwa nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Oznacza „Niedostępni dla strzał”, co wynika z różnych pogańskich magicznych praktyk. Niestety, politycy, którzy utracili władzę, opierają się na rozpaczy, nędzy i żądzy odwetu tych biednych ludzi. Finansują ich i wysyłają do walki, aby realizować swoje polityczne interesy. Niewiele ma to wspólnego z chrześcijaństwem. Jednak zaczęto myśleć skrótowo i naklejono etykietę Anti-balaka jako milicji chrześcijańskiej, co jest nieprawdą.
Jak Polacy mogą pomóc chrześcijanom w Republice Środkowoafrykańskiej?
– Jesteśmy chrześcijanami, a zatem najważniejsza jest gorliwa i wytrwała modlitwa. Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które zaprosiło mnie do Polski, wspiera Kościół w RŚA, aby przetrwał. Pomoc materialna jest ważna, aby organizować szpitale, szkoły i placówki terapeutyczne. Koordynuję akcję zwaną „szpitalem na kółkach”. Jeżdżę z ekspedycją lekarzy, zakonników, sióstr zakonnych, aby nieść ludziom uzdrowienie. Fizyczne i duchowe. Teraz potrzebujemy kolejnych pojazdów, aby przemierzać kraj i nieść konkretną pomoc cierpiącym i potrzebującym.
Jaka przyszłość czeka Republikę Środkowoafrykańską?
– Gdy spotykam się z ludźmi, jeżdżąc po kraju, zawsze powtarzam to samo. Żeby wygrać ze złem, my sami powinniśmy się zaangażować, zaczynając przemianę od siebie. Obywatel RŚA nie będzie miał zawsze uzbrojonego opiekuna ze Stanów Zjednoczonych. Jeżeli ludzie się nie nawrócą, nie uświadomią sobie, że należy rozbroić serca i inteligencję, to nasz problem będzie nadal trwać. Wielu młodych, którzy zostali wciągnięci w tę wojnę, porzuciło szkołę, są analfabetami. Jest to przegrane pokolenie. Musimy zrzucić z siebie zbroję negatywnej siły, która wykorzystuje nasze dzieci, inaczej one będą przeciwko sobie dalej walczyć, zabijając przyszłość swoją i naszej ojczyzny.
Dziękuję za rozmowę.
Tomasz M. Korczyński

Nasz Dziennik, 14 czerwca 2014

Autor: mj