Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pekin 2008 - Biało-Czerwoni mocni w grach zespołowych

Treść

Trzy polskie drużyny wystąpią na igrzyskach olimpijskich w Pekinie - obie siatkarskie oraz piłkarze ręczni. Takiej sytuacji nie było od lat, a co najważniejsze - każda z nich ma szanse walczyć, i to z powodzeniem, o spektakularny wynik. Trzy medale? To wcale nie jest nierealny scenariusz. Najpierw paszport do stolicy Chin zdobyły siatkarki. Była to zresztą formalność, bo w turnieju kwalifikacyjnym w Tokio zmierzyły się z rywalkami, które pokonać wręcz musiały. Od razu jednak dodajmy: "Złotka", choć zmęczone trudami sezonu, podeszły do zawodów niezwykle zmobilizowane i zdeterminowane, nie pozwalając sobie na chwile dekoncentracji. - Teraz marzy się medal. Sam awans nie był jakimś spektakularnym sukcesem, byłoby dziwne, gdybyśmy miały na tym poprzestać. Chcemy grać o coś więcej - przyznaje Eleonora Dziękiewicz, środkowa naszej drużyny. Taki też scenariusz - tuż po podpisaniu umowy na prowadzenie reprezentacji Polski - zapowiadał trener Marco Bonitta. Włoch głośno mówił, że kwalifikacja do Pekinu jest absolutnym minimum, a pracy się podjął, by zdobyć olimpijski medal. Teraz może ten plan urzeczywistnić. Łatwe to oczywiście nie będzie, na igrzyskach wystąpi 12 drużyn, z których przynajmniej 8 (!) ma takie same marzenia: Chiny, Kuba, USA (z tymi rywalkami najprawdopodobniej przyjdzie "Złotkom" zmierzyć się w fazie grupowej), Brazylia, Włochy, Rosja, Serbia i my. Polki to jednak dwukrotne mistrzynie Europy, lubią zapisywać się na kartach historii, stać je na wiele. Ostatni raz na olimpiadzie polskie siatkarki grały przed 40 laty, wywalczyły wówczas brązowy medal. Powtórka? Nikt nie miałby nic przeciwko. Siatkarze w latach 70. ubiegłego wieku byli najlepszą drużyną świata, a apogeum ich fantastycznej dyspozycji nastąpiło podczas igrzysk w Montrealu w 1976 roku. Prowadzona przez Huberta Wagnera drużyna zdobyła złoty medal, w finale pokonując 3:2 ZSRS. Do dziś spotkanie to uważane jest za jedno z najwspanialszych wydarzeń w dziejach polskiego sportu. Czy teraz podopieczni Raula Lozano mogą do tych chwil chwały nawiązać? Mogą! Sam Argentyńczyk zawsze powtarzał, iż Pekin ma być głównym celem jego pracy nad Wisłą. Wszystko co wcześniej osiągano (łącznie z wicemistrzostwem świata), miało służyć zbudowaniu zespołu, który będzie w stanie sięgnąć po olimpijski medal. Bywało pod górkę, bywało źle, zdarzały się porażki, ale Polacy stanowią team, który stać na spektakularny sukces. Pewnie, chętnych na sukces będzie kilku (Brazylia, Rosja, Serbia, Bułgaria), nasi po wicemistrzostwie globu nie potrafili równie dobrze zaprezentować się na żadnej ważnej imprezie, ale paradoksalnie dzięki temu mogą odczuwać większy głód zwycięstw i pragnienie udowodnienia swojej wartości. Jeśli wytrzymają presję, nie "zagotują" się im głowy - zajdą daleko. Dodajmy, iż obie siatkarskie drużyny wystąpią na igrzyskach po raz pierwszy od 40 lat. A szczypiorniści? Na awans czekali 28 lat. Zdobyli go w porywającym stylu, wygrywając turniej kwalifikacyjny we Wrocławiu. Udowodnili, iż wciąż się rozwijają, iż wykonali kolejny krok do przodu po zdobyciu wicemistrzostwa świata. Patrząc na ich postawę, grę, entuzjazm, radość i pragnienie sukcesów, można być pewnym, że w Pekinie zaprezentują się doskonale i być może nawet powalczą o medal z najcenniejszego kruszcu! Na razie wiadomo, iż w fazie grupowej ominą Niemców, aktualnych mistrzów globu. To dobra wiadomość. Trener Bogdan Wenta jest przekonany, iż o awansie do czołowej czwórki zadecyduje jeden mecz - ćwierćfinał. W grupie problemów być nie powinno, emocje zaczną się później. Nasi piłkarze ręczni byli brązowymi medalistami igrzysk w 1976 roku - tym samym, w którym po złoto sięgnęli siatkarze. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-06-04

Autor: wa