Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Piłkarskie igrzyska

Treść

Socjotechnika władzy ma swoje uniwersalne prawa. W starożytnym Rzymie obowiązywała zasada "panem et circensem" (chleba i igrzysk). Tym okrzykiem mieszkańcy Rzymu domagali się od cezara utrzymania i rozrywki. Jeżeli te oczekiwania były spełnione - rozdawano zboże i organizowano wielodniowe igrzyska - to w stolicy imperium panował spokój. Jeżeli nie - pojawiały się zamieszki, a niekiedy w ich następstwie krwawe przewroty. Minęły wieki, ale zasada "chleba i igrzysk" nadal jest aktualna. Współcześnie do jej realizacji nadają się znakomicie wielkie masowe widowiska sportowe, które dzięki wykorzystaniu ogromnych możliwości środków przekazu i perfekcyjnemu marketingowi angażują niemal totalnie serca i umysły setek milionów ludzi na całym świecie. Są wygodne dla władzy, dlatego że odwracają uwagę opinii publicznej od rzeczywistych, ważnych i często nierozwiązywanych problemów społecznych. W hierarchii tych megaspektakli kluczową rolę odgrywa piłka nożna, która niemal na całym świecie staje się zjawiskiem kultowym. Rozgrywki krajowe, Puchary, Liga Mistrzów, mecze międzypaństwowe, odbywane co 4 lata mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata - to rytualne widowiska skupiające zainteresowanie całych społeczeństw. To także narzędzie promocji na arenie międzynarodowej oraz znakomity instrument uprawiania polityki krajowej, jak na przykład cała dyskusja wokół przygotowań do mających się odbyć w Polsce za cztery lata Euro 2012. Rozgrywki piłkarskie sprzyjają także umacnianiu identyfikacji społecznej czy narodowej, jednak bywają niekiedy źródłem emocji negatywnych. Od czasu do czasu opinia publiczna dowiaduje się na przykład o różnych przejawach chuligaństwa stadionowego, o rozróbach i zamieszkach wywoływanych przez podpitych kibiców. Piłkarskie mistrzostwa świata, które odbyły się w 2006 roku w Niemczech, niewątpliwie przyczyniły się do wzrostu nastrojów nacjonalistycznych w tym kraju. Piłka nożna to jednak nie tylko masowy teatr wyobraźni angażujący różne emocje. Współczesny football to przede wszystkim wielki biznes, nierzadko zabijający szlachetne piękno i bezinteresowność sportu, a także zastępujący bezpośrednie uprawianie sportu namiastką uczestnictwa. To krociowe dochody z reklamy, ze sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych, to transfery piłkarzy, warte setki milionów dolarów legendarne kluby sportowe, to posiadające olbrzymie wpływy organizacje i federacje piłkarskie, przemysł sportowy, ogromne inwestycje stadionowe. W ubiegłym tygodniu ruszył system zamawiania w internecie biletów na mecze reprezentacji Polski w czerwcowych piłkarskich mistrzostwach Europy. Chętnych jest bardzo wielu, a biletów dla zwykłych ludzi (nie działaczy, polityków, sponsorów) jest zaledwie ok. 13 tysięcy. Aby jednak zostać szczęśliwym posiadaczem wejściówki na mecz, nie tylko trzeba mieć kilkaset złotych na 1 wejściówkę, ale najpierw należy się zarejestrować, podać imię i nazwisko, numer telefonu, e- mail, PESEL, numer i serię dowodu osobistego, numer konta. Rozdział biletów odbędzie się w drodze losowania, w którym szansa na uzyskanie prawa do zakupu biletu wynosi 1:1000. Losowanie "szczęśliwych numerków" odbędzie się 7 marca. Olbrzymie zainteresowanie rozgrywkami i system zamawiana biletów zachęca do kombinowania. Trzeba się jedynie zapisać przez zaprzyjaźnione osoby na jak największą liczbę subskrypcji, by zwiększyć swoje szanse, a następnie odsprzedać z wielokrotnym zyskiem ewentualnie wylosowane bilety. Może więc lepiej byłoby, gdyby PZPN sprzedawał bilety bezpośrednio tym, którzy za nie będą skłonni dać najwyższe sumy, a nie dawał zarobić pośrednikom. Wtedy zyski z takiej aukcji można by przeznaczyć na faktyczne upowszechnianie sportu i tworzenie tak potrzebnej Polakom infrastruktury do masowego uprawiania sportu. Jan Maria Jackowski "Nasz Dziennik" 2008-02-23

Autor: wa