Pobudka za pięć dwunasta
Treść
Zgadzając się na "prezydencki kompromis", władze Prawa i Sprawiedliwości sprzeniewierzyły się stanowisku klubu przyjętemu zdecydowaną większością głosów - alarmują posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Zgoda władz PiS na przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej w wersji rządowej zbulwersowała nawet tych posłów, którzy wcześniej wahali się, jak zagłosują w tej sprawie. Spora grupa parlamentarzystów tej partii zapewnia, że jeśli dzisiaj kierownictwo PiS nie wycofa się z niekorzystnych ustaleń, to i tak zagłosują przeciwko ratyfikacji i do tego też namawiać będą swoich kolegów. Zdziwienie melanżem stanowiska prezydenta ze zmianą stanowiska Jarosława Kaczyńskiego samo może dziwić, ponieważ podnoszenie sprzeciwu za pięć dwunasta jest mocno spóźnione. - Nie będzie problemów z ratyfikacją traktatu - zapewniał wczoraj w Sejmie poseł Mariusz Kamiński, rzecznik klubu PiS. Deklaracje młodego parlamentarzysty wyglądają jednak na zaklinanie rzeczywistości. Spora grupa posłów PiS nie ukrywa bowiem oburzenia "kompromisem" przyjętym na sobotnim spotkaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z premierem Donaldem Tuskiem. Ich zdaniem, zapewnienia Platformy Obywatelskiej o przyjęciu w późniejszym terminie uchwały znoszącej uchwałę z 20 grudnia ub.r., w której wyrażono wolę odejścia od postanowień protokołu brytyjskiego i nowelizacji do ustawy z 2004 r. o współpracy władz z UE, są niewiarygodne. Dlatego też dzisiaj, o ile nie uda się im przekonać władz klubu do wprowadzenia dyscypliny w głosowaniu przeciwko ratyfikacji traktatu, sami zagłosują przeciw i będą namawiać swoich klubowych kolegów do tego, by rządowej ustawy nie popierali. - Najpierw nowelizacja w ustawie, później uchwała, a dopiero później ratyfikacja. W przypadku trybu, jaki zaproponowała Platforma Obywatelska, zagłosuję dzisiaj przeciwko ratyfikacji - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Andrzej Dera. Wcześniej oficjalnie głosowanie przeciw ratyfikacji zapowiedział poseł Zbigniew Girzyński (PiS). Parlamentarzysta, który od niedzieli przebywa w Finlandii na konferencji dotyczącej nauki i oświaty, skrócił swój pobyt za granicą, by zagłosować przeciw rządowej ustawie. - Mam mały problem z powrotem, bilety miałem zabukowane na środę. Ale w takiej sytuacji choćby okrężną drogą wrócę do Polski i we wtorek opowiem się przeciwko traktatowi - mówi Girzyński. Parlamentarzyści PiS, z którymi rozmawialiśmy, są zdania, że zgadzając się na rządowy projekt ratyfikacji traktatu, władze partii sprzeniewierzyły się jednoznacznemu stanowisku klubu, przyjętemu w miniony piątek zdecydowaną większością głosów. PiS zapowiedziało wówczas, że zgodzi się na ratyfikację traktatu tylko poprzez ustawę zabezpieczającą protokół brytyjski. Zdaniem naszych rozmówców, niespodziewane ustępstwa władz PiS spowodowane były naciskami zewnętrznymi, płynącymi ze strony UE i Niemiec. - Domyślam się, że takie naciski były. Niezależnie od wyniku posiedzenia klubu, jakie zaplanowano na wtorek rano, głosuję przeciwko ratyfikacji - zapewnia poseł Anna Sobecka. Zdaniem posła Bogusława Kowalskiego, ustępując w sprawie ratyfikacji, PiS zaprzepaściło szansę na tworzenie dużej, nowoczesnej partii konserwatywnej prawicy z elementami narodowymi, podobnej do brytyjskiej Partii Konserwatywnej. - PiS odchodzi od swojego naturalnego, prawicowego, narodowego i katolickiego elektoratu. Mogło być dużym ugrupowaniem prawicowym, ale widać ktoś woli być "małą platformą". Tylko że na scenie politycznej nie ma miejsca na dwie Platformy. Dzisiaj będę głosował przeciwko ratyfikacji - twierdzi poseł Bogusław Kowalski. Nagła wolta PiS w sprawie sposobu ratyfikacji sprawiła, że przeciwko ustawie rządowej opowiedzą się również posłowie, którzy jeszcze niedawno wahali się w ocenie całej sytuacji. Poseł Ewa Malik, związana od lat z braćmi Kaczyńskimi, która jeszcze w weekend zastanawiała się nad swoim stanowiskiem w tej sprawie, tłumacząc to odpowiedzialnością za los PiS, wczoraj zdecydowała ostatecznie. - Zagłosuję przeciwko ratyfikacji traktatu niezależnie od konsekwencji, jakie mogą mnie spotkać - poinformowała "Nasz Dziennik". Podobnego zdania jest wielu innych parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy mówią jednoznacznie - bez wcześniejszej nowelizacji ustawy z 2004 roku o współpracy władz z UE i wprowadzenia do niej zastrzeżeń PiS dziś nie poprą rządowej ustawy ratyfikującej traktat. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-01
Autor: wa