Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Podsumowanie jesieni w piłkarskiej ekstraklasie

Treść

Choć na zimową przerwę w fotelu lidera piłkarskiej ekstraklasy udała się krakowska Wisła, za całokształt jesiennych zmagań najwięcej pochwał otrzymał Ruch Chorzów. Wydarzeniem minionych miesięcy była też nadspodziewanie dobra postawa Lechii Gdańsk i Polonii Bytom oraz szokująco słaba warszawskiej Polonii. "Czarnym Koszulom" udało się jednak osiągnąć spektakularny efekt, zatrudniając na trenerskiej ławie José Marię Bakero. Ogólnie jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że piłkarska jesień w naszej lidze przebiegła pod znakiem przeciętności.
Wisła - lider mimo L4
Po 17 kolejkach najbliżej tytułu jest broniąca go Wisła. "Biała Gwiazda" mimo trzech bolesnych wpadek ma pięć punktów przewagi nad stołeczną Legią i bardzo dobrą sytuację wyjściową. Pierwsza część sezonu nie była jednak dla krakowian specjalnie udana. Przede wszystkim przegrali wszystkie prestiżowe mecze - z Legią, Lechem Poznań i derbowy z Cracovią. Co więcej, nie strzelili w nich nawet bramki. Nie zachwycili również jakością swoich poczynań, choć na początku rozgrywek trener Maciej Skorża obiecywał, że jego drużyna ma nie tylko wygrywać, ale też grać pięknie dla oka. Tymczasem oglądanie meczów wiślaków bywało niekiedy męczarnią. Usprawiedliwieniem mistrzów Polski może być jednak plaga kontuzji. W pewnym momencie na L4 przebywały największe tuzy - Radosław Sobolewski, Arkadiusz Głowacki, Paweł Brożek, Łukasz Garguła i Rafał Boguski. Jeśli do tego dodać absencje Pablo Alvareza, Petera Singlara, Mariusza Pawełka i Juniora Diaza, to robi się prawie cała jedenastka. Dlaczego więc wiślacy prowadzą w tabeli, i to z dość sporą przewagą? Bo mimo wszystko mieli w składzie indywidualności (Brazylijczyk Marcelo, Patryk Małecki), potrafili grać i regularnie wygrywać z teoretycznie słabszymi i poza trzema wspomnianymi meczami nie notowali na swoim koncie wpadek. Legii i Lechowi takowe się zdarzały, i to często. Częściej.
Podopieczni Jana Urbana imponowali regularnością w starciach z możnymi. Zwyciężyli Wisłę, Lecha, Ruch i Bełchatów, a więc wszystkich rywali z czołówki. W tych pojedynkach nie dali sobie nawet strzelić gola. Zajmują jednak tylko drugie miejsce, bo tracili punkty z niżej notowanymi rywalami. Przegrywali z Odrą Wodzisław i Jagiellonią Białystok, remisowali z Piastem Gliwice i Cracovią. Grali nierówno, częściej słabo, posiadali jednak niezaprzeczalny atut w osobie Jana Muchy. Słowacki bramkarz bronił jesienią rewelacyjnie, w pojedynkę ratując swojej drużynie mnóstwo ważnych punktów. Gdyby nie on, Legia byłaby pewnie w środku tabeli i nie liczyła się już w walce o tytuł. Niewiele jest w lidze drużyn tak bardzo zależnych od jednego tylko piłkarza i aż strach pomyśleć, co będzie, gdy Mucha z Legii odejdzie. Zima będzie w tym temacie rozstrzygająca, Słowak ma sporo propozycji, także z Warszawy. Którą wybierze, życie pokaże.
Zasadniczo rozczarował Lech. Niby miał wszystko, mocny skład, perspektywy, atmosferę, okazało się jednak, że tylko na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości ławka rezerwowych była krótka, pod koniec zasiadali na niej juniorzy. Gwiazdorzy i liderzy drużyny z zeszłych rozgrywek spuścili z tonu, Semir Stilić nie zachwycał jak przed rokiem, a Robert Lewandowski, choć strzelił najwięcej bramek, powinien ich zdobyć dwa razy tyle. Do tego doszedł niezrozumiały casus Hernana Rengifo. Portugalczyk nie spieszył się z przedłużeniem kontraktu, w kontrowersyjnych okolicznościach został zesłany do rezerw, choć pod koniec rundy aż prosiło się, by trener Jacek Zieliński dał mu szansę. Tak się nie stało, choć trudno to było momentami pojąć. Dziś "Kolejorz" traci do Wisły osiem punktów, ale wciąż wierzy w tytuł.
"Niebieska" rewelacja
Teraz wreszcie o tych, których można z czystym sumieniem pochwalić. Choć Ruch przegrywał z Wisłą, Legią, Lechem i Bełchatowem, zakończył jesień z identycznym dorobkiem co poznaniacy i opinią rewelacji ligi. Trenerowi Waldemarowi Fornalikowi udało się zbudować zespół ciekawy, ambitny, żądny zwycięstw i lubiący grać w piłkę ofensywnie, ładnie dla oka. Może jeszcze niekiedy brakowało mu doświadczenia i cwaniactwa, ale patrzyło się na jego poczynania z przyjemnością. Mecz "Niebieskich" z Jagiellonią (5:2) był najpiękniejszym widowiskiem sezonu i jedynym meczem toczonym na europejskim poziomie. Rozwinęły się talenty Macieja Sadloka i Artura Sobiecha, formę odzyskał Andrzej Niedzielan i... oby tylko działacze zachowali aktualny stan posiadania drużyny. Wiadomo, że nie będzie to łatwe. Po gwiazdy chorzowian już stoi kolejka, a Ruch bez swoich liderów zostanie skazany na przeciętność.
Mówiąc o pozytywach - udaną jesień miała Lechia Gdańsk prezentująca dobrą, równą formę. Zaskoczyła Polonia Bytom, która grając na luzie i bez specjalnych obciążeń, potrafiła nie tylko efektownie wygrywać, ale grać widowiskowo. Błyskawicznie minusową (za korupcję sprzed lat) karę odrobiła Jagiellonia, w której trener Michał Probierz wykonał kapitalną pracę, Tomasz Frankowski przeżywał drugą młodość, a Kamil Grosicki u jego boku przypomniał sobie, jak wielkim jest talentem. W Cracovii warsztat godzien fachowca najwyższej klasy pokazał Orest Lenczyk, który wydobył zespół z dna i doprowadził do czterech kolejnych zwycięstw - w tym historycznego z Wisłą. Przypomnijmy, że "Pasy" pokonały także Lecha i zremisowały na wyjeździe z Legią. Po fatalnym początku sezonu błysnął Bełchatów, który wygrał siedem meczów z rzędu bez straty gola. I być może byłby nawet wiceliderem, gdyby nie słabszy finisz i tylko punkt w trzech ostatnich spotkaniach.
Bakero na ratunek
Rozczarowania? Przede wszystkim Polonia Warszawa, która miała walczyć o najwyższe cele, a w pewnym momencie musiała rozpaczliwie ratować się przed katastrofą. Działaczom "Czarnych Koszul" udało się jednak namówić do pracy legendę Barcelony Bakero, i to był strzał w dziesiątkę. Hiszpan, mówiąc "tak", pokazał, że liga polska może być atrakcyjna także dla wielkich nazwisk, nieważne, że dopiero rozpoczynających przygodę z trenerskim zawodem. W ciągu kilku tygodni wykonał w stolicy świetną pracę i ciekawe, jak poradzi sobie w kolejnych miesiącach, może latach. Słabą jesień miała Odra Wodzisław, poniżej oczekiwań - Zagłębie Lubin. Nie rozczarował, ale i nie zachwycił Śląsk Wrocław; kilka przebłysków zaliczył Piast Gliwice. Na miarę możliwości grała Arka Gdynia ciekawie prowadzona przez Dariusza Pasiekę; wzloty i upadki notowała Korona Kielce.
Gwiazdy, indywidualności? Marcelo, Sobiech, Lewandowski, Mucha. Jesienią nie pojawił się jednak piłkarz, o którego chciałaby się bić piłkarska Europa, ba, takiego nie ma w całej lidze od dawna. Jeszcze niedawno wydawało się, że do dobrego klubu może trafić Paweł Brożek, ale po nieudanej jesieni jego wartość spadła do 1-1,5 miliona euro. Góra! Teraz najbliżej silnej ligi jest Mucha, ciekawa przyszłość przed Marcelo. Klasyfikacji strzelców przewodzi Lewandowski, ale dziewięć goli w siedemnastu kolejkach to raczej powód do wstydu niż do chwały. Chwaliliśmy Niedzielana, Frankowskiego, Sebastiana Milę, podporę Śląska Wrocław, których łączą... kiepskie wspomnienia z lig zagranicznych. Wyjeżdżali do nich pełni nadziei i optymizmu, wracali ze zwieszonymi głowami. Na naszym podwórku jednak rządzą, a 35-letni Frankowski zachwyca.
Uwagę zwracała świetna praca 67-letniego Lenczyka, ale w ekstraklasie zaczynają rządzić młodzi-zdolni trenerzy. Skorża (37 lat), Probierz (37), Rafał Ulatowski (36) czy Tomasz Kafarski (34) mają ciekawe pomysły i wizję piłki dającą nadzieję, że wyśmiewane ostatnio hasło "polska myśl szkoleniowa" w niedalekiej przyszłości nie będzie budziło uśmieszku politowania. Pod koniec rundy misji ratowania ligi dla Odry podjął się 36-letni Marcin Brosz; Koronę objął trzy lata starszy Marcin Sasal.
Jaka zatem była piłkarska jesień w naszej ekstraklasie? Dość przeciętna, z przebłyskami w postaci zaskakujących występów Ruchu, Jagiellonii, Polonii Bytom (kto by pomyślał?). W 136 spotkaniach nasi ligowcy zdobyli 307 bramek, co daje średnią 2,26 na mecz. Najwięcej strzeliła Wisła (31), najmniej straciła Legia (7). Zmniejszyła się - i to znacznie - frekwencja na trybunach, tym razem jednak nie z powodu bojkotu kibiców, tylko przebudowy stadionów w Krakowie (Wisła i Cracovia), Poznaniu i Warszawie (Legia). W poprzednim sezonie pojedynki Wisły regularnie oglądało kilkanaście tysięcy widzów, teraz do Sosnowca, gdzie krakowianie grywali w roli gospodarza, przyjeżdżało ich tysiąc, czasem dwa, trzy.
Teraz piłkarze udali się na urlopy, rękawy zakasali dyrektorzy sportowi, menedżerowie, od których skuteczności zależeć może przebieg rundy wiosennej. Ciekawe transfery zapowiadają nie tylko Wisła, Legia i Lech, ale i Cracovia, której marzy się spektakularny marsz w górę. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Zima zapowiada się ciekawie. A jeśli uda się osiągnąć choć część zapowiadanych celów, możemy być świadkami naprawdę interesujących wydarzeń.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2009-12-16

Autor: wa