Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Podwójne normy koalicji

Treść

fot. M. Borawski Z ministrem Piotrem Kownackim, wiceszefem Kancelarii Prezydenta RP, rozmawia Izabela Borańska Prezydent Lech Kaczyński złożył w Sejmie sześć projektów ustaw, z czego trzy zostały odrzucone bez żadnego uzasadnienia, bez debaty nad ich merytoryczną zawartością. O czym to świadczy? - To jest po prostu upadek obyczajów. Prezydent ma konstytucyjne uprawnienie do występowania z inicjatywą ustawodawczą, na pewno nie czyni tego pochopnie. Przecież to nie jest tak, że prezydent zasypuje Sejm jakąś bardzo dużą liczbą projektów ustaw, w związku z czym najbardziej elementarne zasady państwa prawa nakazują, aby jego projekty były poddane wnikliwej analizie. Nie oczekuję, że każda propozycja dokładnie w brzmieniu projektu zostanie zaakceptowana, ponieważ oczywiście Sejm i Senat także mają swoje uprawnienia, natomiast oczekuję, że przynajmniej będzie przedyskutowana i przeanalizowana, przepracowana w sejmowych komisjach, nie zaś odrzucona w pierwszym czytaniu... Trudno mi o tym mówić, kiedy wydarzyła się katastrofa pociągu na terenie Czech jadącego z Krakowa do Pragi - ale proszę zwrócić uwagę, że dwa tygodnie temu Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt ustawy o stworzeniu Funduszu Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych. Prezydent chciał, aby stworzyć mechanizm finansowania i wspomagania rodzin ofiar i samych poszkodowanych w takich wypadkach. Dlaczego taki projekt został odrzucony bez żadnej merytorycznej dyskusji? Przecież wiemy, że takie katastrofy się zdarzają, wiemy, że przepisy o odszkodowaniach są i zasiłki ZUS-owskie są wypłacane, ale dokonuje się to na podstawie pewnych procedur, które muszą długo trwać. Idea pana prezydenta była zaś taka, żeby stworzyć mechanizm szybkiego działania w takich sytuacjach. Miałby on umożliwić niezwłoczne pospieszenie z pomocą tym, którzy tego pilnie potrzebują. Jeżeli ten projekt nie zasługuje, żeby się nad nim pochylić i przynajmniej przedyskutować go, to jest to bardzo bolesne, tak oburzające, że aż brakuje słów... Wyniki głosowania nad odrzuceniem tych projektów wskazują na to, że posłowie koalicji rządzącej umówili się, jak mają głosować. Za odrzuceniem tych trzech wniosków głosowało prawie sto procent posłów PO i PSL oraz Lewicy. - Tak. Przy czym tutaj wytworzyła się swoista koalicja koalicji z Lewicą. Zarzuca się panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, iż Lewica uniemożliwiła odrzucenie weta w sprawie ustawy medialnej i mówiło się, że to takie nieładne, że prezydent w jakimś sensie współdziałał z Lewicą. Tymczasem Platforma robi to na co dzień. Wtedy kiedy jest im wygodnie, natychmiast umawiają się z Lewicą, żeby nie dopuścić nawet do dyskusji nad propozycjami prezydenta. I to według nich nie jest niemoralne, tylko wszystko jest w porządku. To jest stosowanie podwójnych norm - według mnie to po prostu podłe. Dlaczego koalicja blokuje projekty prezydenckie? Jedna z hipotez, jakie się nasuwają, to aby później powiedzieć, że wkład Lecha Kaczyńskiego w poprawianie polskiego prawa nie jest zbyt imponujący... - O jednej rzeczy wiem na pewno. Jeden z odrzuconych projektów to był projekt nowego prawa spółdzielczego. Poseł przemawiający w imieniu klubu Platformy Obywatelskiej ten projekt bardzo chwalił, mówiąc, że jest potrzebny, że to dobre rozwiązania. Po dwudziestu minutach takiego chwalenia powiedział, że klub PO będzie i tak głosował za jego odrzuceniem, albowiem ma zamiar zgłosić go za jakiś czas... jako swój! To się nazywa plagiat, kradzież własności intelektualnej - a ten poseł powiedział to wprost, z mównicy sejmowej. Osobiście byłem zszokowany, że nie wstydził się przyznać, że ponieważ projekt jest dobry, to PO go odrzuci w głosowaniu i potem przyjmie jako swój. To jest coś niesamowitego. Czy jest szansa na to, aby współpraca prezydenta Lecha Kaczyńskiego z premierem Donaldem Tuskiem zaczęła się poprawnie układać? - Od dwóch miesięcy walczymy o to, aby premier kontrasygnował rozporządzenie prezydenta o podwyżkach wynagrodzeń sędziów. Ponieważ premier Tusk nie chce dopuścić do tego, aby sędziowie cokolwiek dostali od prezydenta, żeby prezydent zyskał sympatię środowiska sędziowskiego, bo przydzielił podwyżki, w związku z tym tej kontrasygnaty odmawia. W efekcie wynagrodzenia sędziów są niezgodne z ustawami, dlatego że to ustawy wymagają owych podwyżek. Te wynagrodzenia stale więc maleją w relacji do średniego wynagrodzenia w Polsce, co oczywiście powoduje, że sędziowie odchodzą do innych zawodów prawniczych, a to z kolei osłabia cały wymiar sprawiedliwości. Wstrzymanie się z kontrasygnatą ma na celu pokazanie, kto jest ważny. Ale premier wie, że sam nie może tego zrobić, bo leży to również w kompetencjach prezydenta. Tak więc chociażby tylko na tym przykładzie widać, że współpraca na linii premier - prezydent jest bardzo trudna. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-08-11

Autor: ab