Polscy piłkarze trenują w Bad Waltersdorf
Treść
Albo deszcz, albo doskwierający upał - przygotowujący się w austriackim Bad Waltersdorf do finałów mistrzostw Europy polscy piłkarze nie mogą liczyć na korzystną i dobrą pogodę. W ciągu najbliższych dni ma nie być lepiej, początek turnieju także może odbyć się pod znakiem kapryśnej i deszczowej aury, ale to akurat naszych by nie zmartwiło. Wczoraj Polaków przywitał deszcz. Lało, i to mocno, podczas porannego treningu - jak się później okazało - jedynego. Obserwatorzy mogli przyjrzeć się ostatnim dwudziestu minutom zajęć, na więcej Leo Beenhakker nie pozwolił. To zrozumiałe, bo każdy stara się ukrywać, jak może, niespodzianki, przygotowywane dla i na swoich rywali. W trakcie "otwartego" fragmentu zajęć holenderski szkoleniowiec podzielił drużynę na dwie grupy, które na swoich połowach trenowały pewne schematy rozgrywania ataku pozycyjnego. Łatwo nie było, bo padający deszcz utrudniał dokładne dogrywanie piłek, te często zatrzymywały się w wodzie i nie docierały do adresatów. Wszystko wyglądało dość luźno i spokojnie, wcześniej jednak - co przyznawali zawodnicy - Holender zarządził gierki taktyczne, które mocno dały się im we znaki (Beenhakker potem powiedział, że obciążenia były nawet większe, niż planował). Sami piłkarze też nie odpuszczali, nikt nie odstawiał nogi, walczyli zażarcie. Widać, że trwa zacięta rywalizacja o miejsce w składzie i o to Beenhakkerowi chodziło. Polacy dużo miejsca poświęcili też uderzeniom z dystansu, które na turnieju mogą odegrać znaczącą rolę. Nie jest bowiem tajemnicą, iż oficjalna piłka Euro 2008, zwana Europass (ma nawiązywać do popularnego biletu kolejowego, na podstawie którego można podróżować między Austrią a Szwajcarią, oraz piłkarskiego podania), nie przypadła do gustu wielu bramkarzom, wedle których bardzo trudno ją złapać. Jednym z krytyków był m.in. stojący między słupkami niemieckiej bramki Jens Lehmann, naszemu Arturowi Borucowi nie przeszkadzała. Trudne warunki storpedowały zresztą wczorajsze plany naszych reprezentantów. Widząc, co się dzieje, Beehakker postanowił nawet odwołać popołudniowe zajęcia. Holender nie chciał ryzykować zdrowia swych podopiecznych - na śliskiej, grząskiej murawie o przypadkowe, groźne zdarzenia nie było trudno. Nasi mieli ćwiczyć o 18.00, zamiast tego zarządził swym podopiecznym odprawę. Dziś Polacy odbędą jeden trening - o 11.00. Uwaga - będzie on w całości otwarty dla kibiców, zatem fani - coraz liczniejsi - w Bad Waltersdorf dostaną niepowtarzalną okazję przyjrzenia się zajęciom swych ulubieńców z bliska. - Na razie piłkarze pracują doskonale, z pełnym profesjonalizmem, w kadrze panuje świetna atmosfera. A pogoda? Cóż, jej nie da się zamówić - skwitował Beenhakker. Aura Polaków nie rozpieszczała, ale z drugiej strony nikt na nią nie narzekał. Przeciwnie, nasi nie ukrywali, że nie obrażą się na deszcz, i to mocny, w niedzielę, gdy przyjdzie im rywalizować z Niemcami. Trudna murawa mogłaby być bowiem atutem Biało-Czerwonych, ale jak będzie - przekonamy się za kilka dni. Faktem jest jednak, iż wedle prognoz początek turnieju może upłynąć w pochmurnej aurze. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-06-05
Autor: wa