Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska szkoła do rusyfikacji

Treść

Jedna z dwóch szkół na Białorusi z polskim językiem nauczania pójdzie do rusyfikacji. Tak Polacy z Grodna mówią o decyzji wprowadzenia do niej klas rosyjskojęzycznych. Dziś odbędzie się protest przeciwko temu rozwiązaniu. Jego uczestnicy obawiają się aresztowań

Szkoła nr 36 w Grodnie z polskim językiem nauczania została wybudowana w całości za polskie pieniądze, przekazane za pośrednictwem Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Jest placówką państwową, w której wszystkie przedmioty nauczane są po polsku. Polacy na Białorusi nie mają wątpliwości, że forsowane przez miejscowe władze wprowadzenie do niej dwóch klas rosyjskojęzycznych ma na celu stopniową rusyfikację szkoły. - Według nas, to pierwszy etap zlikwidowania w ogóle polskiej szkoły. Obecnie istnieją na Białorusi już tylko dwie takie placówki, druga znajduje się w Wołkowysku - podkreśla Anżelika Orechwo, pełniąca obowiązki prezes nieuznawanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi.
6 maja Rada Naczelna ZPB wystosowała do Siergieja Mackiewicza, białoruskiego ministra oświaty, list z prośbą o wycofanie decyzji dotyczącej zmiany systemu nauczania w polskiej szkole. - Przedstawiliśmy w tym piśmie całą sytuację, ale dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi - informuje Orechwo. Zaniepokojeni sytuacją rodzice uczniów również skierowali pismo protestacyjne do ministra. Podpisało się pod nim 150 osób. - Mają obawy, w jaki sposób ta szkoła będzie funkcjonowała, gdy dojdzie do zapowiadanych przez władze zmian. Zawsze nauczali w niej polscy nauczyciele - zauważa szefowa ZPB. Szkoła została założona w 1996 r. za pieniądze SWP. Obecnie uczy się w niej ponad 380 uczniów. Zdecydowana większość maturzystów z tej szkoły studiuje na uczelniach w Polsce albo na Białorusi. Placówka stanowi prężny ośrodek polskiej kultury, obchodzone są w niej nasze święta narodowe. Poseł Artur Górski (PiS), który jako przedstawiciel sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą spotkał się w niedzielę w Grodnie z działaczami nieuznawanego przez władze Białorusi ZPB, przygotował interpelację do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, dotyczącą wprowadzenia dwóch klas rosyjskojęzycznych w polskiej szkole. Interweniował również Konsulat RP w Grodnie, który skierował w tej sprawie pismo do władz białoruskich. - Oba listy: nielegalnego ZPB oraz polskich dyplomatów, pozostały bez odpowiedzi, co świadczy o tym, że władze białoruskie nie chcą prowadzić dialogu z Polakami o ich szkole - ocenia Górski.
Dziś odbędzie się zebranie lokalnych władz w Grodnie z rodzicami dzieci uczęszczająch do szkoły nr 36, na którym oficjalnie zostanie przedstawiona informacja o wprowadzeniu tam klas rosyjskich. W związku z planami rusyfikacji placówki działacze polscy z Grodna wystąpili o zgodę na przeprowadzenie protestu ulicznego. Takiego zezwolenia nie otrzymali, mimo to przygotowują się do manifestacji. - Należy się spodziewać, że rodzice, którzy nie bali się własnym nazwiskiem podpisać pod listem protestacyjnym, i działacze polskiej społeczności wyjdą na ulicę, by zamanifestować swoją dezaprobatę wobec decyzji ministra oświaty. Kiedy z nimi rozmawiałem, spodziewali się aresztowań - alarmuje poseł.
Nadzór nad szkołą sprawuje ZPB uznawany przez Alaksandra Łukaszenkę, prezydenta Białorusi. Działacze nielegalnego ZPB spodziewają się, że Mieczysław Łysy, szef tej organizacji i formalnie opiekun szkoły, wyda zgodę na wprowadzenie dwóch klas nauczanych po rosyjsku.
Władze Grodna tłumaczą się m.in. tym, że zwiększa się liczba uczniów rosyjskojęzycznych i w szkołach brakuje dla nich miejsca. - Rodzice podejrzewają, że w związku z tym, iż szkoła nr 36 uzyska polsko-rosyjski charakter, nie będą już tam obchodzone nasze narodowe święta i uroczystości. Klimat i atmosfera tej placówki zostaną definitywnie zniszczone. Obawiają się także, że to dopiero początek docelowej rusyfikacji. Jeśli to się powiedzie, następna będzie szkoła w Wołkowysku - ostrzega Artur Górski.

Jacek Dytkowski

Nasz Dziennik Wtorek, 22 maja 2012, Nr 118 (4353)

Autor: ab