Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pożegnalna kompromitacja Stępnia

Treść

Na dzień przed końcem swojej kadencji w Trybunale Konstytucyjnym jego prezes Jerzy Stępień zawiadomił prokuraturę o przestępstwie, jakiego rzekomo miał dopuścić się poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), który w ubiegłym roku reprezentował Sejm w trakcie postępowania sprawdzającego zgodność nowelizacji ustawy lustracyjnej z Konstytucją. Według doniesienia sędziego Stępnia, Mularczyk, powołując się podczas swojego wystąpienia w Trybunale, w trakcie którego przekonywał, że zapoznał się w IPN z dokumentami dotyczącymi dwóch sędziów TK, wprowadził w błąd Trybunał. Jak się jednak okazało po analizie dokumentów zgromadzonych w IPN, to prezes Stępień, składając na Mularczyka doniesienie w prokuraturze, rozminął się z prawdą. Teraz pomówiony parlamentarzysta oczekuje wycofania doniesienia i przeprosin. W przeciwnym wypadku wytoczy Stępniowi proces. Wtorkowe oświadczenie ustępującego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia, dotyczące posła PiS Arkadiusza Mularczyka, miało pogrążyć młodego parlamentarzystę, który w ubiegłym roku podczas posiedzenia TK, reprezentując Sejm, bronił ustawy lustracyjnej. Po ujawnieniu przez Mularczyka faktu, że w archiwach IPN znajdują się dokumenty dotyczące dwóch sędziów TK mogące świadczyć o ich współpracy z SB, parlamentarzysta stał się obiektem niewybrednych ataków. Jeden z nich zakończył się procesem o zniesławienie, jaki wytoczył byłemu prezesowi TK Andrzejowi Zollowi poseł PiS. Być może kończący właśnie kadencję prezesa TK Jerzy Stępień, składając przeciwko Mularczykowi doniesienie do prokuratury i stawiając publicznie zarzuty obciążające posła, chciał w ten sposób pomóc Zollowi. Okazało się jednak, że Jerzy Stępień wpadł we własną pułapkę: sugerując, że Arkadiusz Mularczyk wprowadził w błąd Trybunał, sam... rozpowszechnił nieprawdziwą informację. - Mam nadzieję, że pan sędzia Jerzy Stępień zrobił to nie z premedytacją ani świadomie, nie mając dokładnej wiedzy na ten temat. Domagam się wycofania przez niego opartego na nieprawdziwych informacjach doniesienia z prokuratury i przeprosin. W przeciwnym razie w przyszłym tygodniu wyciągnę konsekwencje prawne - ostrzega poseł Mularczyk. W ubiegłym roku na posiedzeniu TK Mularczyk - występując w Trybunale jako reprezentant Sejmu - oświadczył, że dwóch sędziów TK było zarejestrowanych jako źródła informacji wywiadu PRL. Sędziowie Adam Jamróz i Marian Grzybowski zostali wówczas wyłączeni przez prezesa TK ze składu orzekającego o konstytucyjności ustawy lustracyjnej. Przedwczoraj kończący kadencję prezesa Trybunału Konstytucyjnego sędzia Jerzy Stępień powiedział, że badając dokumenty IPN na temat tych dwóch sędziów, stwierdził, że na karcie dostępu do tych akt nie ma podpisu Mularczyka. Według Stępnia, brak podpisu może świadczyć o tym, że poseł wprowadził w błąd TK albo uzyskał dostęp do materiałów IPN "inaczej niż wszystkie inne osoby". Stępień zawiadomił też warszawską prokuraturę, która bada tryb zapoznawania się w 2007 r. w IPN przez posła Mularczyka. "Stwierdziłem, że na karcie dostępu do tych dokumentów nie ma podpisu posła Mularczyka, w momencie, gdy każda osoba, która zapoznaje się z dokumentami, musi to potwierdzić podpisem" - zapewniał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Stępień. Tymczasem okazuje się, że rewelacje Stępnia mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dementuje je nie tylko sam pomówiony parlamentarzysta, ale też Instytut Pamięci Narodowej. Podpisy Mularczyka na karcie dostępu do dokumentów widnieją. Już 20 czerwca prezes IPN Janusz Kurtyka powiadomił prezesa TK, że udostępnienie akt Mularczykowi "odbyło się zgodnie z zasadami obowiązującymi w IPN i zostało potwierdzone podpisem posła". W specjalnie wydanym oświadczeniu IPN poinformował również, że "dokumenty dotyczące sędziów zostały udostępnione na pisemny wniosek posła Mularczyka, który spełniał wymogi formalne". - Dalsze podtrzymywanie przez pana Stępnia fałszywych zarzutów i dyskredytujących mnie informacji spowoduje, że będę musiał wejść na drogę postępowania karnego przeciwko niemu - konkluduje Mularczyk. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-06-26

Autor: wa