Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent: I tak jadę do Brukseli!

Treść

- Oczywiście, że jadę na szczyt Unii Europejskiej. Nie ma o czym mówić - potwierdził wczoraj swoje wcześniejsze zapowiedzi w sprawie wyjazdu na szczyt UE prezydent Lech Kaczyński. Prezydent w rozmowie z TVN 24 wskazywał, iż "zupełnie naturalne jest, że prezydent i premier są na szczycie. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego", a taka sytuacja występowała wiele razy. - Mówię: jedziemy razem - podkreślił, dodając, że jako prezydent ma przewagę, ponieważ "jest pierwszą osobą w państwie, a premier jest formalnie czwartą. - Nie dążę do konfliktu z panem premierem Donaldem Tuskiem - zastrzegł Lech Kaczyński. - Ja mam przede wszystkim pierwszeństwo, jeśli chodzi o samolot, a po drugie, do Brukseli można się różnymi sposobami dostać: samolotem rejsowym, wyczarterowanym, z przyjaciółmi - stwierdził, odnosząc się do informacji o dostępności tylko jednej załogi rządowego samolotu, z uwagi na to, że dowódca drugiej załogi jest chory. Kaczyński zwrócił uwagę, iż "w czasie kohabitacji powinniśmy być obydwaj" na szczycie UE. - Mnie już ręce opadają, to już jest chwytanie się brzytwy - ocenił prezydent informacje związane z chorobą pilota, która miałaby według rządu uniemożliwić wyjazd prezydenta do Brukseli. Lech Kaczyński poinformował, że próbował skontaktować się w sobotę z premierem Donaldem Tuskiem, lecz bez rezultatu. - Ja nie miałem pełnych możliwości, nie byłem w Warszawie. Pan premier też pewnie nie miał pełnych możliwości - powiedział. Zapewnił, że zaprasza premiera do siebie dzisiaj "na godziny popołudniowe, nocne, które chce". Od kilku dni trwa już spór między przedstawicielami rządu a Kancelarią Prezydenta o to, kto ma reprezentować Polskę na szczycie UE. Chęć taką wyrażają zarówno premier, jak i prezydent. Kilka dni temu Rada Ministrów podjęła uchwałę, że to szef rządu będzie wyznaczał skład polskiej delegacji na szczyt Unii Europejskiej. - Radek Sikorski ruski agent? To jest pomysł Radka Sikorskiego - powiedział Lech Kaczyński, odnosząc się do wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, że prezydent uważa go za "ruskiego agenta". Głowę państwa wyraźnie rozbawiły te zarzuty ministra. - Może za Marsjanina? - ironizował. Dodał, że wie, iż Sikorski "chodzi po mieście i opowiada takie rzeczy". Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-10-13

Autor: wa