QInvest nie ma nic do powiedzenia, związkowcy owszem
Treść
Na pytanie, dlaczego pieniądze za polskie stocznie nie wpłynęły jeszcze na konto, konsultant z biura prasowego katarskiego funduszu Susie Pagan odpowiedziała nam wczoraj, że "QInvest nie ma nic do przekazania poza wcześniejszymi komunikatami prasowymi oraz że nie komentuje transakcji klientów".
Inwestora tłumaczy minister Grad, którego zdaniem sprzedaż stoczni była planowana w zupełnie innych okolicznościach, kiedy przemysł stoczniowy nie był w tak dramatycznej sytuacji.
- Analizę robiono, kiedy na świecie w przemyśle stoczniowym była trochę inna sytuacja niż jest teraz - powiedział Grad. - Sytuacja jest dramatyczna. Zapewniano nas, że wszystko zakończy się sukcesem, a przed nami proces uruchomienia upadłości stoczni - powiedział Dariusz Adamski, przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego NSZZ "S". - Tak naprawdę nie mamy jeszcze do końca sprecyzowanych informacji ostatecznych, pojawiają się spekulacje, że być może ten fundusz zastąpi inny. Na dzień dzisiejszy zwracamy się do rządu z postulatem, by wydłużyć proces kompensacji, tak żeby dać ewentualnie szansę na nowy przetarg i by zachować charakter stoczniowy zakładów - tłumaczył Adamski. Jego zdaniem, stocznie były elementem większej transakcji, a sprawa wygląda tak, jakby brak porozumienia odnośnie innych kwestii spowodował wycofanie się potencjalnego nabywcy zakładów. Adamski zaznaczył, że stoczniowcy otrzymują oferty pracy - najwięcej z nich jest zagranicznych. Podkreśla jednak, że "szkoda, by to, co jest naszym największym kapitałem - najlepsi fachowcy, szanowani i cenieni w całej Europie, pracowali na rzecz innych krajów, a nie na rzecz Polski." - Bez względu na to, co twierdzą liberalni ekonomiści, jest to system naczyń połączonych, czyli system gospodarki kraju - dodaje Adamski. Zdaniem szczecińskiego posła Joachima Brudzińskiego (PiS), sytuacja jest skandaliczna. - Kiedy do Francji wkraczał kryzys, prezydent Nicolas Sarkozy zapowiedział, że nie będzie się oglądał na komisarz Nelly Kroes i na wytyczne Komisji Europejskiej, bo nie dopuści do upadku przemysłu motoryzacyjnego i stoczniowego - zaznaczył Brudziński. - Powiedział, że nie pozwoli, by Francja była skansenem turystycznym. Obecny rząd preferuje politykę ubóstwa, czyli Polski, którą na nic nie stać - bulwersował się poseł. Jego zdaniem, nawet gdyby pieniądze wpłynęły, to nie zrobiłoby to różnicy, bo suma niecałych 400 mln złotych to "śmieszna kwota". Chodziło jednak o zapowiedzi ministra Grada i premiera Tuska, że inwestor wpłacając pieniądze, wyraża wolę i chęć kontynuacji procesu budowy statków. - Nas powinno interesować to, by na terenie byłej stoczni szczecińskiej i gdyńskiej wciąż była wykorzystywana technologia i potencjał ludzki, żeby Polska nie utraciła tego, co stanowi o sile każdego państwa, a mianowicie zdolność produkcyjną nie prostych urządzeń, ale skomplikowanych technicznie jednostek, jakimi są statki - powiedział Brudziński. Zarzucił rządowi, że "podczas kampanii wyborczej premier Donald Tusk i minister Aleksander Grad mówili, że jest inwestor, tymczasem wszelkie rewelacje ucichły 7 czerwca, kiedy kampania się skończyła". - Dzisiaj obaj nabrali wody w usta i udają, że nic się nie stało. Można by do tego podchodzić z opozycyjnym poczuciem satysfakcji, ale nie o to chodzi. Nasuwa się pytanie, do czego taka polityka prowadzi? Kilka tysięcy osób w Szczecinie, które żyją ze stoczni znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji - poinformował. Zdaniem Brudzińskiego, Szczecin nie jest w stanie przyjąć takiej ilości bezrobotnych. Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights zdecydował się na zakup kluczowych aktywów stoczni Gdynia i Szczecin w maju, a 17 czerwca otrzymał gwarancje arabskiego banku Qatar Islamic Bank. Zgodnie z ustaleniami, miał zapłacić za majątek stoczni blisko 400 mln zł: 287 mln zł za zakład w Gdyni i ponad 94 mln zł za zakład w Szczecinie. Inwestor wpłacił wadium w wysokości 8 mln euro, a potem rozpoczął procedurę rejestracji w Polsce spółki, która miałaby zarządzać majątkiem obu stoczni. Spółka Polskie Stocznie została zarejestrowana przez warszawski sąd 21 lipca. Jej kapitał zakładowy wynosi 100 tys. zł, a jedynym udziałowcem jest Stichting Particulier Fonds Greenrights. Gwarantem transakcji zakupu stoczni przez inwestora miały być katarskie banki: inwestycyjny QInvest oraz Qatar Islamic Bank.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-08-19
Autor: wa