Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Reakcja ostra, ale spóźniona

Treść

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zareagowało ostro, jak na język dyplomatyczny, w sprawie zajęcia przez białoruską milicję Domu Polskiego w Iwieńcu. Ale tamtejsi Polacy twierdzą, że gdyby MSZ wcześniej wystąpiło zdecydowanie w obronie DP, nie doszłoby do akcji białoruskich służb. Teraz powinniśmy w tę sprawę zaangażować instytucje międzynarodowe.
W poniedziałek, gdy milicja wyrzuciła działaczy Związku Polaków na Białorusi z DP w Iwieńcu, do MSZ wezwano w trybie pilnym ambasadora Białorusi w Polsce. Do Warszawy zaś na specjalne konsultacje wezwany został nasz ambasador w Mińsku Henryk Litwin. Takie dyplomatyczne posunięcia oznaczają poważny sygnał ostrzegawczy o zwiększającym się napięciu w stosunkach dwustronnych.
A to napięcie narastało od dawna. 2 lutego br. "Nasz Dziennik" zwrócił się do ambasady Białorusi w Warszawie z pytaniem, dlaczego stosowane są represje wobec Związku Polaków na Białorusi oraz czemu władze Białorusi nie wyrażają zgody na objęcie przez Andrzeja Chodkiewicza ze Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" stanowiska konsula generalnego RP w Grodnie. Nasz e-mail nie spotkał się dotychczas z żadną reakcją ze strony białoruskich dyplomatów.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapowiedział również "męską rozmowę" z szefem białoruskiej dyplomacji, który w tym tygodniu ma przyjechać do Warszawy. Ale Polacy z Iwieńca uważają, że gdyby polski rząd znacznie wcześniej podjął tak zdecydowane działania w obronie Domu Polskiego oraz członków ZPB kierowanego przez Andżelikę Borys, to być może nie doszłoby do bezprawnego zajęcia DP w Iwieńcu przez białoruską milicję oraz do ostatnich represji w stosunku do członków Związku Polaków na Białorusi. - Cieszę się, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaczęło wreszcie podejmować jakieś działania dyplomatyczne, nawet na szczeblu międzynarodowym, w sprawie obrony Domu Polskiego w Iwieńcu i Polaków na Białorusi, ale czy nie jest to stanowczo za późno - zauważa się Teresa Sobol, dyrektor Domu Polskiego w Iwieńcu.
Odwołana przez Łukaszenkowski reżim Teresa Sobol powiedziała nam w rozmowie telefonicznej, że atak milicji nastąpił w czasie, gdy miała się rozpocząć kolejna lekcja nauki języka polskiego. Po wyrzuceniu działaczy ZPB z budynku został on otoczony przez sporą grupę milicjantów i agentów KGB. Wymieniono też błyskawicznie wszystkie drzwi wejściowe, a budynek został oplombowany i opieczętowany. Ustanowiony przez białoruskie władze nowy "prezes" ZPB w Iwieńcu Stanisław Buraczewski zapowiedział, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za majątek Domu Polskiego.
Adwokat reprezentujący w sądzie dyrektor Sobol twierdzi, że od strony prawnej są małe szanse na to, aby Dom Polski w Iwieńcu powrócił do ZPB Andżeliki Borys. Sądy są bowiem dyspozycyjne wobec władz, a na proces, który ma się odbyć 15 lutego br., na pewno działacze lojalni wobec Borys nie zostaną wpuszczeni.
Jak mówi prof. Zdzisław Julian Winnicki, zastępca dyrektora Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego, zawłaszczenie Domu Polskiego w Iwieńcu jest krokiem nieprzyjaznym nie tylko wobec społeczności korzystającej z DP, a może nawet przede wszystkim w stosunku do Polski, z którą Białoruś posiada traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy obejmujący m.in. wzajemne zobowiązania wspierania kulturowych potrzeb mniejszości narodowych. - Polska w pełni wywiązuje się z zobowiązań traktatowych wobec mniejszości białoruskiej w Polsce. Jest jeszcze aspekt własnościowy; wszystkie Domy Polskie na Białorusi zostały wybudowane i były utrzymywane ze środków podatnika polskiego z RP wyasygnowane przez Senat RP, który przekazał je do celowej realizacji Stowarzyszeniu "Wspólnota Polska". Do środków tych poprzez "Wspólnotę Polską" dołączyła Polonia zachodnia, a konkretnie Stowarzyszenie Kombatantów Polskich w Wielkiej Brytanii, które przekazało znaczne kwoty na zakup i budowę Domów Polskich właśnie na Białorusi - podkreśla prof. Winnicki. - Uważam, że w zaistniałej sytuacji polskie MSZ powinno rozważyć międzynarodową procedurę dyplomatyczną lub arbitrażową o zwrot kosztów poniesionych na wybudowanie tych Domów przejmowanych obecnie de facto przez organy państwowe Białorusi - dodaje.
Marek Zygmunt
Nasz Dziennik 2010-02-10

Autor: jc