Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Samobój PO

Treść

Opisywana niedawno przez "Gazetę Wyborczą" rzekoma akcja ABW w firmie Ryszarda Krauzego, rzekomo odwołana na polecenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to fabuła najnowszego klipu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Sęk w tym, że materiał wyborczy, podobnie jak i wcześniejsza "bazowa" publikacja gazety, są nieprawdziwe - akcji nie prowadziło ABW tylko CBA, nie było również polecenia odwołania czynności operacyjnych. Klip wyborczy PO może być jednak samobójczym strzałem tej partii z innych powodów - pojawiające się w pewnym momencie na pokazywanym na ekranie wyświetlaczu telefonu nazwisko "Lesiaka" (w "drugoplanowej roli ") wskazywać może na... związki "oligarchy Krauzego" z ludźmi specsłużb z czasów, gdy te kontrolowali ludzie dzisiejszej PO. Platforma Obywatelska robi wszystko, co może, by nadchodzące wybory parlamentarne... przegrać. A przynajmniej takie sprawia wrażenie. Bo choć zdążyła już nawet swoich sympatyków - czego nie ukrywali oni podczas konwencji PO w Gnieźnie - przyzwyczaić do tradycyjnie słabych wystąpień Donalda Tuska i Hanny Gronkiewicz-Waltz, o tyle kolejnymi "ujawnianymi" klipami wyborczymi zaskakuje. Bo kolejne, prezentowane niemal tydzień po tygodniu, są słabsze od poprzednich. Wszystko wskazuje, że komuś w sztabie wyborczym Platformy po prostu brakuje nie tyle umiejętności specjalisty od wizerunku i reklamy, co po prostu zwykłej fantazji. Teledysk wyborczy Platformy Obywatelskiej, jaki zaprezentowano wczoraj, mający być - zgodnie z hucznymi zapowiedziami polityków tej partii - odpowiedzią na klip PiS "Mordo ty moja", okazał się być takim jak gnieźnieńska "bomba" - zwykłym niewypałem. Choć rozpoczyna się podobnie jak spot telewizyjny PiS od słów: "Bardzo niedawno temu" i utrzymany jest w tej samej stylistyce, występują również ci sami aktorzy - przygotowany został w sposób nieczytelny dla przeciętnego zjadacza chleba. Spot reklamowy pokazujący akcję funkcjonariuszy ABW w domu Ryszarda Krauzego, przerwaną po telefonie do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to nawiązanie do niedawnych publikacji "Gazety Wyborczej", która opisywała rzekomą interwencję Krauzego u Kaczyńskiego, kiedy w domu biznesmena pojawili się funkcjonariusze ABW. Jak twierdziła "GW", funkcjonariusze ABW przerwali czynności operacyjne na polecenie Lecha Kaczyńskiego. Sęk w tym, że tak publikacja gazety, jak i spot Platformy to political fiction - nigdy nie było podobnej akcji w domu Krauzego w Gdyni prowadzonej przez ABW. Biznesmen ten bowiem pozostawał w gestii zainteresowania służb specjalnych, i owszem - tyle że było to CBA (sic!). Rozmowa Kaczyńskiego z Ryszardem Krauze nie trwała również - jak sugerowała gazeta - 15 minut, lecz 15 sekund, nie spowodowała ona również przerwania akcji. Pułkownik Lesiak w spocie PO? Spot reklamowy Platformy Obywatelskiej zawiera jednak poważniejszą "samobójczą niespodziankę" dla Platformy Obywatelskiej. Otóż w pewnym momencie na ekranie pojawia się powiększenie wyświetlacza telefonu, na którym aktor grający Ryszarda Krauzego wybiera numer do Lecha Kaczyńskiego. Tyle że w momencie "wyboru numeru" do "Lecha" na ekranie telefonu jest widoczne również nazwisko "Lesiak". A to - samobójcze dla PO - nawiązanie do pułkownika Lesiaka, funkcjonariusza UOP, który zbierał i przygotowywał materiały kompromitujące Kaczyńskich, prowadził również akcje inwigilacji prawicy. W latach 1992-1995, działając w oparciu o instrukcję wydaną przez Piotra Niemczyka, nadzorował akcje mające na celu dezintegrację polskich partii politycznych, przeciwnych polityce Lecha Wałęsy i rządowi Hanny Suchockiej, określanych mianem "ekstremistycznych". Wśród inwigilowanych byli Kaczyńscy, Olszewski i Macierewicz. A co bardziej istotne - nadzór nad UOP sprawowali ludzie wówczas związani z UW, dzisiaj - jak Konstanty Miodowicz - z Platformą Obywatelską. - Każdy kij ma dwa końce. Jakby mimochodem PO przyznała się, że wielki oligarcha biznesowy RP, którego obecnie za przestępstwa ściga CBA, jest związany z prominentem dawnych służb specjalnych, z czasów ich rządów, służb wykorzystywanych do niszczenia prawicy - śmieje się jeden z polityków PiS, pytany przez nas o ten wątek klipu wyborczego. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-09-26

Autor: wa