Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Siatkarze walczą o olimpijski awans

Treść

Polscy siatkarze rozpoczynają dziś batalię o olimpijski awans. Droga do Pekinu jest ciężka i długa, na początek wiedzie przez węgierskie Szombathely, gdzie z naszym udziałem rozegrany zostanie jeden z turniejów preeliminacyjnych. By zachować szansę na awans - podopieczni Raula Lozano będą musieli pokonać Belgię i być może Finlandię, a więc drużyny, z którymi przegrywali na ostatnich mistrzostwach Europy. Biało-Czerwoni, aktualni wicemistrzowie świata, mają za sobą trudne miesiące. Po historycznym sukcesie coś w drużynie tąpnęło, popsuła się atmosfera, pogorszyły wyniki. Prawdziwe trzęsienie ziemi przyszło podczas wrześniowych mistrzostw Europy, na które Polacy jechali w roli faworytów. Zamiast wspaniałych zwycięstw musieli doświadczyć goryczy klęski. Przegrywali z drużynami dużo niżej od siebie notowanymi - Belgią, Finlandią. Wszystko to nie mogło pozostać bez wpływu na wewnętrzne relacje, zaczęło się poszukiwanie winnych. Część zawodników miała żal do Mariusza Wlazłego, że zostawił zespół w trudnym momencie i nie pojechał na mistrzostwa. Gwiazdor reprezentacji tłumaczył się kłopotami zdrowotnymi, sytuacja była napięta. Mijały miesiące, podczas których dobiegało więcej niepokojących niż pozytywnych wiadomości. Na szczęście zbliżająca się batalia o olimpijski awans pozwoliła ostudzić napięcie. Wlazły wrócił do kadry, wyjaśnił z kolegami wszystkie sprawy, poprawiła się atmosfera. I kiedy się wydawało, że wszystko zmierza ku lepszemu - przyszły dwa towarzyskie mecze z Czechami w ostatni weekend. Oba przegrane w bardzo kiepskim stylu. - Zawiódł przede wszystkim atak, ale w każdym z siatkarskich elementów mogliśmy zagrać lepiej. W niektórych dużo lepiej - podsumował drugi trener reprezentacji Alojzy Świderek. - Aby poprawić błędy, musielibyśmy wykonać sporo dobrych akcji, ale na to nie ma już czasu. Musimy raczej dotrzeć do zawodników, by przypomnieli sobie, co tak naprawdę potrafią, skoncentrowali się na swojej pracy - dodał. Od spotkań z Czechami upłynęło kilka dni, czy coś zmieniły, przekonamy się jutro. Pewne jest, że Polacy mają ogromny potencjał, mogą grać znakomicie i teoretycznie nie powinni mieć w Szombathely żadnych problemów. Zmierzą się przecież z rywalami, których w normalnej dyspozycji pokonują, i to spokojnie. Pozostaje tylko pytanie: czy będą w tej dyspozycji? W węgierskim turnieju podopieczni Lozano zagrają w grupie B obok Danii i Belgii. W grupie A spotkają się Estonia, Finlandia i Węgry. Na wrześniowych mistrzostwach Europy nasi zajęli jedenaste miejsce, Finowie byli rewelacją imprezy, do końca walczyli o medal, ostatecznie uplasowali się na czwartej pozycji, Belgia była dziesiąta. Polacy muszą zapomnieć o tym, co złe, i zacząć pisać nowy rozdział swojej historii. Pekin to ich cel nadrzędny. Nikt sobie nawet nie wyobraża, aby wicemistrzów świata mogło na olimpiadzie zabraknąć. Dziś nasi zmierzą się z Danią, jutro z Belgią. Po dwie najlepsze drużyny z obu grup awansują do półfinałów, ich zwycięzcy zagrają w finale. Tylko i wyłącznie zwycięzca turnieju awansuje do styczniowego turnieju kwalifikacyjnego w Izmirze, który wyłoni jednego (!) uczestnika igrzysk w Pekinie. Droga do stolicy Chin jest zatem niebywale długa i ciężka. Piotr Skrobisz Kadra reprezentacji Polski na turniej w Szombathely: Rozgrywający: Paweł Zagumny, Łukasz Żygadło; atakujący: Mariusz Wlazły, Grzegorz Szymański; przyjmujący: Michał Winiarski, Piotr Gruszka, Sebastian Świderski, Michał Bąkiewicz; środkowi: Daniel Pliński, Wojciech Grzyb, Wojciech Jurkiewicz; libero Krzysztof Ignaczak. "Nasz Dziennik" 2007-11-29

Autor: wa