Sprawę załatwią korporacje
Treść
Minister sprawiedliwości deklaruje, że nie będzie ograniczał dostępu do zawodów prawniczych. Projekt proponowanych przez resort sprawiedliwości zmian określi jedynie minimalną liczbę osób, jaką do zawodu muszą każdego roku dopuścić środowiska prawnicze. Jednak jak podkreślają posłowie opozycji, korporacje nigdy nie będą chciały, żeby aplikantów było zbyt wielu. Zbigniew Ćwiąkalski zaprzeczył zamiarowi wprowadzenia limitów zmniejszających dostępność do zawodów prawniczych. Wyjaśnił, że proponowane przez jego resort rozwiązanie ustala jedynie dolne limity przyjęć na aplikacje. - Ministerstwo proponuje wprowadzenie państwowego egzaminu prawniczego, który będzie przepustką do wszystkich aplikacji, bez odrębnej kwalifikacji - powiedział. Według planów resortu, osoba, która złoży egzamin prawniczy, a nie będzie chciała ubiegać się o aplikację, będzie mogła prowadzić doradztwo. System ma zapewnić prawników na odpowiednim poziomie, a to za sprawą jednolitego egzaminu, który ma weryfikować jakość szkolenia na poszczególnych uczelniach prawniczych. Egzamin ma być nieprzymusowy. Dolne limity przyjęć będą określane osobno dla poszczególnych regionów, a punktem wyjścia ma być aktualna liczba osób czynnych zawodowo. O tym, czy będzie więcej miejsc niż wyliczone minimum, będą decydowały wyłącznie lokalne samorządy zawodowe, a właściwie ich możliwości szkoleniowe. - Jesteśmy za tym, by rozszerzyć dostęp do zawodów prawniczych, ale w kwestii ilości osób objętych szkoleniem nie można opierać się wyłącznie na samorządach prawniczych. Trzeba mieć świadomość, że samorządy nigdy nie będą chciały, żeby aplikantów było zbyt wielu. Trudno też określać sztywne limity przyjęć na aplikacje, bo trzeba mieć świadomość, że w różnych latach różna liczba osób kończy studia prawnicze i różna liczba osób stara się o aplikacje prawnicze. W mojej ocenie, pomysł ministra jest wyjściem "salomonowym". Minister nie chce podpaść ani samorządom prawniczym, ani studentom prawa, którzy kończą studia i nie mogą się dostać na aplikację. Tak naprawdę miarą, na podstawie której będziemy mogli ocenić dokonania ministra, będzie to, ile w danym roku będzie tych przyjęć - powiedział nam poseł Arkadiusz Mularczyk, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Marcin Austyn, Kraków "Nasz Dziennik" 2008-02-16
Autor: wa