Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Stare wraca powoli?

Treść

Pierwsze posunięcia rządu Donalda Tuska wskazują, że w Polsce zastopowane zostają zmiany, które nastąpiły w naszym kraju w ostatnich latach. Poczynania nowej ekipy rządzącej, zarówno te na arenie międzynarodowej, jak i krajowej, spotkały się z krytyką Jarosława Kaczyńskiego, poprzednika lidera Platformy Obywatelskiej na stanowisku premiera. Mówiąc o planach kierowanej przez siebie partii, Jarosław Kaczyński podkreślał na pierwszej konferencji w nowym roku, że Prawo i Sprawiedliwość chce być "dobrą, konstruktywną opozycją". Ten rok ma być, według Kaczyńskiego, rokiem pracy i przygotowań do przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Odnosząc się do publikowanych ostatnio sondaży wskazujących na dobre notowania Platformy, prezes PiS podkreślał, że to normalne zjawisko, kiedy tuż po wyborach spada poparcie dla partii, która wybory przegrała, a rośnie dla zwycięzców. Jarosław Kaczyński podkreślał, że PiS - jako największe ugrupowanie opozycyjne - jest gotowe współpracować "dla dobra wspólnego" np. przy rozwiązywaniu problemów służby zdrowia. Choć - jak zaznaczył - dla współpracy niepotrzebne są różne drobne złośliwości, jak chociażby ostatnio brak zgody marszałka Sejmu na wyjazd na wybory do Gruzji jako obserwatora m.in. dla byłego wiceszefa MSZ posła PiS Pawła Kowala. Z dokonanego przez Kaczyńskiego krótkiego podsumowania pierwszych dwóch miesięcy rządu Tuska wynika jednak, że zaczynają ucieleśniać się podnoszone jeszcze przed wyborami obawy. - Wiedzieliśmy, że będą pewne zjawiska wracać, ale że tak wprost i bez żadnej reakcji mediów, to tego nie przewidywaliśmy - mówił wczoraj prezes PiS, oznajmiając, iż ze zdumieniem patrzy na pierwsze tygodnie rządów Platformy Obywatelskiej. PO blokuje nominacje ambasadorów? I nie chodzi tylko o kwestię rozwiązania problemów służby zdrowia, w której politycy licytują się, czyją winą jest doprowadzenie do obecnej sytuacji, lecz o całokształt. Zdaniem byłego premiera, chodzi np. o uległą politykę wobec Rosji - tutaj z krytyką spotkały się np. padające ze strony rządu sugestie, że rosyjskie koncerny mogłyby zaangażować się kapitałowo w nasz sektor paliwowy. Niepokojące są też, według Jarosława Kaczyńskiego, doniesienia o zablokowaniu przez obecny rząd dwóch nominacji ambasadorskich. Chodzi o podjęte przez poprzedni gabinet decyzje o nominacjach dla Andrzeja Sadosia na ambasadora w Wiedniu i Jerzego Achmatowicza - w Meksyku. Zdaniem prezesa PiS, gdyby doniesienia w tej sprawie się potwierdziły, to mielibyśmy do czynienia z powrotem do praktyki stosowanej za rządów SLD, żeby "zapadłe już decyzje tego typu kwestionować". Ale niepokój budzi również brak konsekwencji w zwalczaniu patologii w życiu społecznym. - Mamy do czynienia z wycofywaniem się z tego, co zaczynało się dziać w Polsce po 2003 roku i trochę za czasów AWS - mówił Jarosław Kaczyński. Sygnałem odwrotu od zapoczątkowanych zmian miało być też między innymi przeforsowanie na stanowisku ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, który jako adwokat pisał opinię dla Ryszarda Krauzego w sprawie, w której jeszcze niedawno przedsiębiorca był poszukiwany przez prokuraturę, i opinię użytą przez również mającego kłopoty z wymiarem sprawiedliwości znanym lobbystą Marka Dochnala. - Mianowanie pana Ćwiąkalskiego to pewien znak dla wszystkich zrozumiały. To sytuacja bardzo niedobra. Sygnał dla zdemoralizowanej części naszego społeczeństwa, że teraz znów wszystko wolno. To jest bardzo niedobry znak - uważa prezes Prawa i Sprawiedliwości. W ten sposób Kaczyński odniósł się również do wczorajszej wypowiedzi Ćwiąkalskiego w Radiu Zet, iż śledztwo w sprawie przecieku o akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w ministerstwie rolnictwa spaliła konferencja prokuratora Jerzego Engelkinga w sprawie spotkania Krauzego z Januszem Kaczmarkiem, podczas której "podano wszystko: kto, gdzie i z kim się spotykał, z jakiej kamery pochodzą nagrania, o której było to godzinie". Minister sprawiedliwości potwierdził, że Krauzemu postawiono zarzuty składania fałszywych zeznań. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-01-03

Autor: wa