Wyjęci spod prawa
Treść
Z prof. Wojciechem Łączkowskim, byłym sędzią Trybunału Konstytucyjnego, wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Anna Ambroziak Mimo nasilających się praktyk in vitro w polskim prawodawstwie brakuje odpowiednich uregulowań, które chroniłyby wystarczająco dziecko w fazie embrionalnej. - Od jakiegoś czasu pewne środowiska dążą do tego, by wyłączyć spod tej ochrony którąś z faz ludzkiego życia. Mówi się o aborcji czy eutanazji. Teraz porusza się także kwestię in vitro, która jest przecież swoistą formą aborcji (chodzi tu przecież o niszczenie już istniejących zarodków ludzkich). Z punktu widzenia człowieka wierzącego jest to przestępstwo przeciwko życiu ludzkiemu. Czyli mówiąc brutalnie - zabójstwo, na które żaden katolik tak naprawdę nie może się zgodzić. Nie zapominajmy jednak, że obowiązujący w polskim prawodawstwie kodeks karny, który ma chronić ludzkie życie, odnosi się tylko do czynów naruszających zdrowie dziecka poczętego. Przepisy te odnoszą się natomiast wprost do stosowania metody in vitro. Tak więc pozostaje tu wolna furtka do różnych działań godzących w dobro i godność człowieka jako osoby. Wyobraźmy sobie, że jeżeli prawodawca zechce usprawiedliwić stosowanie tej techniki, i to tak, by zrobić to zgodnie z literą prawa oraz uniknąć zarzutu zabójstwa, to co zrobi? Zredefiniuje pojęcie życia, rozpocznie się cała procedura po to, by udowodnić, że życie zaczyna się dopiero od któregoś tygodnia ciąży. Będzie to oczywiście wbrew prawu biologii, która jasno określa, że życie rozpoczyna się od poczęcia. Dlatego tak konieczne jest ciągłe mówienie o tym, że nic nie usprawiedliwia zabicia zarodka, który jest istotą ludzką w pierwszej fazie rozwoju. Życie jest pewnym procesem, w którym człowiek jest mniej lub bardziej rozwinięty fizycznie i umysłowo. Ale pozostaje przez cały czas człowiekiem, osobą o niezbywalnej godności. Zarodek jest mały i bezbronny, nie ma świadomości, jest niewykształcony fizycznie. A więc można go zabić? W takim razie równie dobrze taką logikę można zastosować wobec człowieka będącego pod narkozą, który także ma wyłączoną świadomość i pozostaje na łasce innych. Deklaracja Gdańska XI Europejskiego Kongresu Federacji Katolickich Stowarzyszeń Lekarskich zobowiązuje lekarzy do sprzeciwu wobec stosowania technik sztucznego rozrodu. Czy jest jakaś szansa, że lekarze będą się do tych zobowiązań stosować? - To wszystko zależy od samych lekarzy. Ponieważ przysięgę Hipokratesa składają wszyscy medycy, bez względu na to, czy to są katolicy, czy też ateiści. Przysięgę, która zobowiązuje do ochrony życia i zdrowia ludzkiego. I to jest ich misja. Gdyby lekarze tej przysięgi nie łamali, to prawodawcy mogliby uchwalać nie wiem, jakie ustawy, a i tak nie znalazłby się wtedy nikt, kto by je realizował. Niestety, wielu lekarzy sprzeniewierza się swojej misji, godząc się na takie zabójcze praktyki, jak aborcja, eutanazja czy in vitro. Trzeba ciągle podkreślać, że każdy lekarz powinien ratować życie człowieka, a nie je niszczyć, jak to jest w przypadku in vitro. Nad kwestiami bioetycznymi dyskutują teraz członkowie specjalnego zespołu w kancelarii premiera... Szef komisji Jarosław Gowin mówi o tym, że jej prace będą zmierzać ku ratyfikacji przez Polskę konwencji bioetycznej... - Nie wiadomo, jakie będą rezultaty prac komisji bioetycznej powołanej przy premierze. To się jeszcze okaże. Ale trzeba zaznaczyć bardzo mocno: nie można utrzymywać stanu, jaki trwa obecnie. To wolna amerykanka - powstaje kilkadziesiąt ośrodków, które przeprowadzają techniki in vitro, "załatwiają" zastępcze macierzyństwo. To są sprawy tak ważne, że nie mogą pozostawać bez prawnych uregulowań. Jak to będzie zrobione - nie wiadomo. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-04
Autor: wa