Zeznania uśpiły posłów
Treść
Śpiący w fotelu Wojciech Olejniczak, lider SLD, oparty na pulpicie Jerzy Szmajdziński (SLD) i drzemiący Janusz Maksymiuk (Samoobrona) - wczorajszy odczyt zeznań Janusza Kaczmarka przed Komisją ds. Służb Specjalnych uśpił posłów. Każdy jest kowalem swojego losu - mówi stare polskie przysłowie. I trafia ono w samo sedno w odniesieniu do Janusza Kaczmarka, byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji, który jeszcze do niedawna cieszył się opinią świetnego prokuratora i znakomitego urzędnika państwowego. Jedno kłamstwo - dotyczące wizyty na 40. piętrze hotelu Mariott - zniszczyło ten wizerunek i przyczyniło się do kontroli śledztw nadzorowanych przez niego w minionych latach. Kłamstwo Kaczmarka w prokuraturze prowadzącej dochodzenie w sprawie "przecieku" o akcji CBA w ministerstwie rolnictwa zminimalizowało szansę byłego szefa MSWiA na poparcie przez opozycję jego kandydatury na premiera. Na wczorajszym posiedzeniu Sejmu, na którym marszałek Sejmu Ludwik Dorn odczytywał kolejne strony zeznań Kaczmarka, sala niemal świeciła pustkami. A ci, którzy słowa Kaczmarka wykorzystują jako oręż do walki politycznej, zeznania przyjęli w sposób specyficzny. Zasnęli. Spali Olejniczak, Maksymiuk i Szmajdziński. Nie było rewelacji o "podsłuchach i inwigilacji". Odczytywane przez marszałka Dorna słowa Kaczmarka odnosiły się przede wszystkim do standardowej pracy prokuratury: narad i analiz. - Czytanie stenogramu jest tak po szatkowane, że niektóre wątki składają się w jakieś nielogiczne treści - mówił chwilę po posiedzeniu Krzysztof Sikora, p.o. szef klubu Samoobrony. Z kolei Mateusz Piskorski, rzecznik prasowy partii Leppera, korzystając z tego, że posiedzenie Sejmu było zamknięte dla mediów, powtórzył tezę o ich "sensacyjności". Jego zdaniem, zeznania Kaczmarka pokazują "mechanizmy patologiczne diabelskiego trójkąta: prokuratury, służb specjalnych i polityków PiS". Janusz Kaczmarek: kłamią Ziobro i prezydent Zaledwie kilkadziesiąt minut po zakończeniu odczytywania zeznań Janusza Kaczmarka on sam w pokoiku sejmowym LPR zorganizował krótką konferencję prasową. I atakował Zbigniewa Ziobrę, zarzucając mu kłamstwo, oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mówiąc, że "mija się z prawdą". Były szef MSWiA zapowiedział, że nie będzie zeznawał przed prokuraturą, która kierowana jest przez Zbigniewa Ziobrę, i przedstawił własny projekt ustawy o rozdziale funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Janusz Kaczmarek powiedział również, że przed swoim - jak twierdzi prokuratura - spotkaniem z Ryszardem Krauzem rozmawiał z prezydentem Kaczyńskim o akcji CBA. Wcześniej zaprzeczał temu m.in. minister Zbigniew Wassermann, zapewniając, że co prawda do takiego spotkania doszło, jednak rozmowy dotyczyły wyłącznie kwestii bezpieczeństwa antyterrorystycznego. Były szef MSWiA nie potrafił odpowiedzieć na większość pytań dziennikarzy, nie zdołał przekonująco wyjaśnić, dlaczego kłamał w prokuraturze. W trakcie krótkiej rozmowy z dziennikarzami plątał się w wyjaśnieniach, zmieniał zdanie. Janusz Kaczmarek jest jednak nadal kandydatem LiS na premiera. Choć wszystko wskazuje na to, że można mówić jedynie o kandydaturze popieranej przez LPR, ponieważ Samoobrona powoli, choć zdecydowanie zaczyna dystansować się od Kaczmarka. - Nie widzę przesłanek do wycofania tej kandydatury - mówił Roman Giertych. Zażądał też od prokuratury, by ujawniła treść rozmowy szefa Prokomu Ryszarda Krauzego z prezydentem Lechem Kaczyńskim z 13 lipca. Zdaniem szefa LPR, Kaczmarek nie może być źródłem przecieku. Przede wszystkim nie miał motywu. Szef LPR przypomniał, że wcześniej były minister był krytykowany przez lidera Samoobrony Andrzeja Leppera za - jak to określił Giertych - "gorliwość w zwalczaniu seksafery". Ludzie prezydenta dementują Niemal natychmiast na wypowiedzi Giertycha i Kaczmarka zareagowała Kancelaria Prezydenta. Szef gabinetu Lecha Kaczyńskiego Maciej Łopiński oświadczył, że nie było żadnej rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z byłym szefem MSWiA. To odpowiedź na wcześniejsze słowa Kaczmarka, który twierdził, że w czasie spotkania w Pałacu Prezydenckim 5 lipca rozmawiał o akcji CBA z prezydentem. Łopiński przyznał, że podczas tego spotkania Lech Kaczyński rozmawiał na stronie z Kaczmarkiem, ale - jak podkreślił - treść tej rozmowy dotyczyła doradcy ds. sportu w Kancelarii Prezydenta Artura P., zatrzymanego na początku lipca w związku z handlem narkotykami. - Na 100 procent jestem pewien, że na spotkaniu 5 lipca u prezydenta nie było mowy o akcji CBA - zapewnił wczoraj minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann. Minister kategorycznie zaprzeczył, by na tym dwugodzinnym spotkaniu była mowa o akcji CBA. Spytany, czy choć na chwilę wychodził z tego spotkania lub czy Kaczmarek mógł wtedy zostać sam na sam z prezydentem, Wassermann odparł, że jest pewien, iż z tego spotkania wychodził razem z Kaczmarkiem. Łopiński odniósł się również do zarzutów Giertycha dotyczących rozmowy Lecha Kaczyńskiego z Ryszardem Krauzem, do jakiej miało dojść 13 lipca. - Nieprawdą jest, że rozmowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego z biznesmenem Ryszardem Krauzem trwała 15 minut. Trwała 36 sekund - mówił szef Kancelarii Prezydenta. Łopiński powiedział na wczorajszej konferencji prasowej, że jest świadek rozmowy prezydenta z biznesmenem. Zapewnił, że Lech Kaczyński nie interweniował w sprawie akcji CBA u Krauzego. Prokuratura znów złapała Kaczmarka na kłamstwie Tymczasem po dzisiejszej konferencji prasowej Janusza Kaczmarka dotyczącej spotkania z prezydentem Lechem Kaczyńskim 5 lipca i rzekomej rozmowy o akcji CBA swoją konferencję niespodziewanie zapowiedziała prokuratura. Na krótkim briefingu śledczy poinformowali, że obecne wypowiedzi Kaczmarka różnią się od tego, co były minister spraw wewnętrznych i administracji zeznał w prokuraturze pod przysięgą. - Janusz Kaczmarek zeznał w prokuraturze, że nie rozmawiał z prezydentem Lechem Kaczyńskim 5 lipca o akcji CBA i że Ryszarda Krauzego zna od kilku lat; poznał go z nim Marek Biernacki - oświadczyła wczoraj p.o. rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Marzanna Mucha-Podlewska. Dodała, iż swoje oświadczenie wygłasza w związku z wczorajszymi wypowiedziami byłego szefa MSWiA, które nie odpowiadają temu, co wcześniej zeznał w prokuraturze. Podobnego zdania jest również poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który wskazał, że Kaczmarek kłamie, mówiąc o początkach swojej znajomości z Krauzem. - Widzimy, że inną prawdę ma dla prokuratury, a inną dla mediów, a jeszcze inną być może dla komisji ds. służb specjalnych - konkludował poseł Mularczyk Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-09-05
Autor: wa